Lubicie sztuki Sławomira Mrożka? Zakładam, że tak (inaczej
nie miałbym powodu pisać dalej i zepsulibyście mi wstęp…). A zatem być może
pamiętacie sztukę z roku 1958 zatytułowaną „Męczeństwo Piotra Oheya”? Bohaterem
tego leciwego tekstu jest tytułowy pan Ohey, którego syn zauważył w łazience
tygrysa. Czy ten tygrys naprawdę po łazience łazi to nie ma wielkiego
znaczenia, bo z chwilą zauważenia rozpoczyna się w domu pana Piotra prawdziwy
kołowrót. Wciąż ktoś przychodzi i chce jakoś się do tego tygrysa odnieść, a
tutaj – halo – życia rodzinnego by się chciało, spokoju, intymności... No po
prostu - Mrożek. Dlaczego o tym piszę? Ponieważ w roku 1981 Barbara Lewandowska
(wieloletnia redaktorka naczelna „Misia”) opublikowała w serii „Poczytaj mi
mamo” książeczkę „Tygrys na osiem pięter” i tak mi się ta literatura dla małych
(ale nigdy mała!) skojarzyła z wielką literaturą. A nie ma przecież lepszego
wstępu od porównania, które uszlachetnia. Czyż nie? Chociaż na dobrą sprawę:
czy potrzebne w tym przypadku takie uszlachetnianie? Przecież ten tygrys z
kapelusza o swojskim imieniu Fata Sałata broni się sam. Bo to sympatyczna
historyjka i do tego pomysłowo napisana. Chociaż lekko ją autorka Mrożkiem przyprawiła.
Tygrys ma osiem pięter, Barbara Lewandowska, il. Bohdan Butenko, NK 1981 |
Lewandowska swoje opowiadanie rozpoczyna właśnie od opisania
tych odgłosów życia domu wydawanych przez różne sprzęty domowe – fortepian, maszynę
do pisania, sokowirówkę, magnetofon, wózek dziecięcy, pralkę, telefon czy
telewizor. Zostało to jednak tak napisane, że przedmioty te rozmawiają ze sobą,
ich właściciele są mniej istotni, to sprzęty rozpoznają się wzajemnie, swojsko
na siebie fukają, opowiadają wciąż te same historie i serdecznie narzekają od
parteru po siódme piętro.
Na ósmym zaś mieszka młody, lekko niewydarzony magik, który
posiada rzecz jasna cylinder, jednak nie potrafi go właściwie wykorzystać. Uparcie
chce wyczarować królika i za nic nie może. Za radą kolegi postanawia wreszcie najsampierw
zmaterializować sałatę, za którą królik powinien wyskoczyć – ale wyskakuje nie
królik a tygrys o imieniu Fata Sałata. Oczywiście wszyscy mieszkańcy wpadają w
popłoch i chronią się w ciemnej piwnicy. Tam przestraszeni nasłuchują kroków
tygrysa i przy okazji poznają się wzajemnie, a my poznajemy ich. Na przełamanie
lodów wypijają wspólnie sok jabłkowy, a potem (już nie w piwnicy) jedzą
drożdżowy placek. Może nie będę zdradzał, co wywabiło mieszkańców z podziemia i
jak to się kończy – w każdym razie dzięki tygrysowi sąsiedzi z bloku przestają
być dla siebie anonimowi i zbliża ich wspólne, traumatyczne przeżycie (któremu zresztą
autorka nadała absurdalne, mrożkowskie rysy).
Dlaczego cenię tę historyjkę? Ponieważ od razu widać, że
autorka traktuje swoich czytelników poważnie, jak partnerów a nie półgłówków,
którzy nic nie rozumieją i podobnie jak ryby głosu nie mają. Młodzi odbiorcy
muszą się wykazać spostrzegawczością, poznawczym sprytem, wysilić trochę, bo
nie wszystko zostało im tutaj podane na tacy. Spójrzmy na przykład w jaki
sposób poznajemy mieszkańców bloku. Najpierw są przedmioty i odgłosy, które
wydają, potem głosy ich właścicieli w ciemnej piwnicy i dopiero na końcu widzimy
samych właścicieli. Można sobie na przykład wyobrazić jak wygląda posiadaczka
pralki a potem skonfrontować swoje wyobrażenie z rysunkiem Butenki. Ilustracje
to kolejny atut „robiący” tę historyjkę. Wiadomo Butenko pinxit. To wręcz
podręcznikowy przykład jak ważne jest, aby w książeczce dla dzieci tekst uzupełniał
się z ilustracjami, a ilustracje z tekstem. Gdyby odebrać jeden z tych
elementów, drugi od razu stawałby się kulawy i nieudolny. Jak ten magik z ósmego.
Nie wiem czy utwór Lewandowskiej został wznowiony w dziełach
zebranych Naszej Księgarni, jeśli nie to polecam poszukać po internetach i
antykwariatach. Nie bądźmy anonimowymi mieszkańcami! Stańmy się dla ludzi
mieszkających drzwi w drzwi kimś więcej niż tylko odgłosem włączonego sprzętu
RTV/AGD! A na zakończenie, tym razem muzycznie i całkiem a propos, Tom Waits, który śpiewa o sąsiadach. /BW/
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Chcesz coś dodać? Śmiało!