„Szumi las ma czas” – pisał Jan Sztaudynger a przypomniało mi się jego „piórko” ponieważ trzeba mieć także sporo czasu, aby w sposób satysfakcjonujący zaznajomić się z „Rokiem w lesie”, nową książką obrazkową autorstwa Emilii Dziubak wydaną w Naszej Księgarni.
Las to jak wiadomo wdzięczny temat dla dziecięcej literatury
i prędzej policzyłbym wszystkie liście leżące właśnie na trawniku pod moim oknem
niż wydawnictwa dla dzieci o tematyce leśnej. Wspaniały ten ekosystem
przedstawiać można i przybliżać dzieciom na różne sposoby – Emilia Dziubak
zaproponowała formę książki obrazkowej. I wypada tylko przyklasnąć takiej
decyzji, ponieważ powstała rzecz ilustracyjnie doskonała, merytorycznie
wartościowa i dodatkowo wydana na twardym papierze, który pozwala bezpiecznie
dawać ją do przejrzenia nawet tym miłośnikom wydawnictw zwartych, którzy
dopiero co zaczęli chodzić.
Przez ostatnie lata zdążyliśmy już zaznajomić się z takim
sposobem prezentacji treści dla dzieci, trafiło na nasz rynek sporo
zagranicznych picturebooków, wszyscy mniej więcej wiemy i rozumiemy w jaki
sposób reagować na takie strony, wiemy, że polega to głównie na snuciu
historii, szukaniu kontynuacji, dalszych ciągów, rozwiązań i niespodziewanych
zmian. I przy tym wszystkim na nauce. A generalnie: na uważnej obserwacji. Tym
bardziej cieszy fakt, że dostaliśmy picturebooka o polskim lesie (mam tylko
wątpliwości czy szop pracz występuje w Polsce...), prezentującego żyjące w nim
zwierzęta oraz rośliny.
W czasach PRL-u tego typu książek nie wydawano, ale pamiętam pewne elementy takiego stylu obecne np. w polskich komiksach. W księgach Tytusa, Romka i A’tomka o Dzikim Zachodzie (Tytus na tle Pif-Paf City) i muzycznej (scena na dyskotece). Kadr rozrastał się do całej strony, było mnóstwo szczegółów, które się w nieskończoność przeglądało („Przepraszam czy to kolejka do napadu na bank?”). Dlatego mogę sobie wyobrazić jaką dzieci mają z tego frajdę.
W czasach PRL-u tego typu książek nie wydawano, ale pamiętam pewne elementy takiego stylu obecne np. w polskich komiksach. W księgach Tytusa, Romka i A’tomka o Dzikim Zachodzie (Tytus na tle Pif-Paf City) i muzycznej (scena na dyskotece). Kadr rozrastał się do całej strony, było mnóstwo szczegółów, które się w nieskończoność przeglądało („Przepraszam czy to kolejka do napadu na bank?”). Dlatego mogę sobie wyobrazić jaką dzieci mają z tego frajdę.
Na dwunastu rozkładówkach, z których każda przedstawia jeden
miesiąc roku obserwujemy wycinek lasu i podglądamy jak zachowują się jego
mieszkańcy. Dodatkowo na rozkładówce zerowej poznajemy wszystkich bohaterów, z
których każdy opisany został w żołnierskich słowach, ale też z humorem. A na rozkładówce
trzynastej mamy jeszcze bonusową zabawę w labirynt! Dziubak przedstawia
zwierzęta wiernie, z pewnością jest zwolenniczką „biologicznej poprawności”, z
drugiej strony jej fauna jest sympatyczna, kolorowa (ale nie przekolorowana – w
ogóle kolory to w tej książce rzecz wspaniała) i po prostu ciesząca oko.
Rozkładówki są oczywiście zatłoczone, ale inaczej w edukacyjnej książce
obrazkowej być nie może. Każdy pewnie wybierze sobie ulubionego bohatera, a do
wyboru są nie tylko zwierzęta, ale też takie postacie takie jak spłoszony fotograf
czy szczęściarz znajdujący poroże łosia.
„Mieszka w nim echo i licho / A jednak tak tu cicho” – to też sztaudyngerowskie „piórko” i chociaż w lesie Dziubak zbyt cicho chyba nie jest, to w pokoju naszych dzieci i owszem. Przynajmniej na tych kilka chwil, kiedy przeglądają „Rok w lesie”.
„Mieszka w nim echo i licho / A jednak tak tu cicho” – to też sztaudyngerowskie „piórko” i chociaż w lesie Dziubak zbyt cicho chyba nie jest, to w pokoju naszych dzieci i owszem. Przynajmniej na tych kilka chwil, kiedy przeglądają „Rok w lesie”.
PS. Dziękujemy wiernemu czytelnikowi bloga CCKiM, że Jan nie został Jerzym:)
/BW/
Dzięki że "piórka" nie giną w zapomnieniu.
OdpowiedzUsuńJacek Sztaudynger
Pochodzę ze Szklarskiej Poręby i z fraszkami oraz wierszykami pana Jana obcuję od najmłodszych lat. Wiele z nich "szeleści" mi w głowie i przypominam je sobie w wielu życiowych sytuacjach.
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za komentarz:) To dla mnie i bloga CCKiM zaszczyt nie lada. Serdecznie pozdrawiam!