Wróciły pamiętnikowe przygody i przemyślenia małej Florentyny. Tym razem w Wydawnictwie Bajka. Od pierwszego wydania tej książki minęło 7 lat. Stron z przygodami ryjówki od tego czasu przybyło, została też bohaterką animowanego filmu. Czas (jak zwykle) upływa szybko a zapiski małej Florki specjalnie się nie zestarzały. Nic dziwnego wszak sympatyczna gryzońka ma całkiem sprawne pióro i w swoim zeszycie opisuje świat zwięźle, trafnie i barwnie. Nazwałbym te zapiski poznawaniem przez opisywanie, dziecięcym zadziwieniem rzeczywistością.
Florka. Z pamiętnika ryjówki, Roksana Jędrzejewska-Wróbel, il. Jona Jung, Wydawnictwo Bajka 2015 |
Punkt wyjścia jest znany – przeprowadzka do nowego
mieszkania, nieznane miejsce, próby oswojenia, zapoznania. Normalne sytuacje,
dziecięce pomyłki i przejęzyczenia, a to spersonifikowany Bałagan, innym razem
zmetaforyzowany skarb. Napisane bez zadęcia, żeby najmłodsi mogli zrozumieć
między wierszami to, co zwykle dosyć trudno im wytłumaczyć. Początkowo
myślałem, że dla mojego czteroletniego Kostka to może jeszcze nie być
interesujące, że mu się nie spodoba. Pomyliłem się. Zapamiętał. I Bałagana
(szczególnie fakt, że Florka tupnęła nogą), i kota, i kałużę-jezioro. Z
upodobaniem powtarza też słowo: koszatniczki. Nie dziwię mu się, bo to jest
ładne słowo. Jak Brunszwik, albo rachatłukum. No, ale to oczywiście kwestia
gustu.
Seria o Florce ma też istotny walor literaturoznawczy - z
powodzeniem pokazuje najmłodszym co to znaczy literatura diariuszowa czy
epistolograficzna („Listy do babci”). Wszak nie od razu Rzym zbudowano i nie od
razu też sięgnąć można po „Niebezpieczne związki” Laclosa czy „Pamiętnik z
powstania warszawskiego” Białoszewskiego. Zapiski Florki dobrze pokazują czym
się cechują te, niezmiennie popularne wśród czytelników, gatunki. Ryjówka w
każdym miesiącu opisuje jeden tydzień. Zaczyna w poniedziałek, kończy w niedzielę.
Upływające dni mają wpływ na powiększanie zasobu jej wiedzy na temat danej
sytuacji, zdarzenia, przedmiotu. Tak sobie opisuje a pisząc sama dochodzi do
wyjaśnienia.
O tekście tej książeczki mam opinię, że to jest po prostu
dobra pisarska robota. Nie jest na siłę udziwniony, jest przejrzysty, napisany
ładną polszczyzną a kolejne wpisy objętościowo są w sam raz dla wytrzymałości
młodych słuchaczy (i czytelników). Nie ma tutaj fajerwerków, ale szlachetna
powściągliwość. Dobrze się to czyta i (jak zauważyłem) dobrze słucha.
Ilustracje Jony Jung podobnie – proste, nieprzekolorowane pastele, na których
bohaterowie wyglądają sympatycznie.
Przyznam, że wolałbym żeby Florka zdystansowała wszystkich
tych wylewających się z regałów w księgarniach i salonikach prasowych
kreskówkowych bohaterów, których jedyna wyższość jest taka, że ktoś wydał grube
miliony na ich promocję. Mała ryjówka nie unosi się wprawdzie w powietrzu
zostawiając za sobą świetlny ślad, ale potrafi nauczyć paru mądrych rzeczy. Dla mnie to jest bardzo duży atut.
/BW/
Pięknie dziękuję za tak miłą recenzję. Ujęła mnie zwłaszcza "szlachetna powściągliwość" :). A moje ulubione słowa to "strapontena" i "Amsterdam". Pozdrawiam serdecznie Konstantego! Roksana JW
OdpowiedzUsuńStrapontena - przyznam, że nie znałem tego słowa, rzeczywiście od pierwszego przeczytania wzbudza zainteresowanie... Dziękuję za komentarz:) Pozdrawiam!
Usuń