Trudno w to uwierzyć, ale dziś pierwszy raz sięgam na blogu po książkę autorstwa Grzegorza Kasdepkego. Pisarz to uznany i płodny, ale jakoś do tej pory, że tak profetycznie powiem, nasze drogi się nie skrzyżowały. A przecież mam w biblioteczce kilka tytułów napisanych przez GK, np. „Zająca”, którego cenię i myślałem, że tę historię wezmę na pierwszy ogień (aczkolwiek brzmi to „myśliwsko”, co mnie, w kontekście treści książki, wcale nie cieszy). Uznałem jednak, że moje dzieci na „Zająca” są jeszcze za małe. Dlatego dzisiaj o innej pozycji, w zasadzie już dosyć starej, bo z roku 2008, ale właśnie ukazało się wznowienie w Naszej Księgarni. Mowa o „Tylko bez całowania! Czyli jak sobie radzić z niektórymi emocjami” (ilustracje Marcin Piwowarski). Zwróciłem uwagę na ten tytuł, ponieważ na jego podstawie zawartość wydała mi się przydatna dla mojego przedszkolaka.
Każde opowiadanie w
tej książce zatytułowane jest nazwą uczucia (np. „Gniew”, „Wstręt” czy „Wstyd”).
Potem mamy opisaną jedną przygodę przedszkolną, po której dostajemy krótką,
zabawną definicję danego uczucia, a potem jeszcze porady dla dzieci i rodziców
uczucia dotyczące. Zostało to podane czytelnie i przejrzyście. Dlatego uważam,
że książka może być pomocą przy (niełatwym przecież) tłumaczeniu małym dzieciom
zawiłości uczuć. Na pewno spełni swoje zadanie jako pomoc dydaktyczna czy
poradnik. Jednak trochę kuleje jako literatura dla dzieci.
Brakuje mi w niej trochę
śmielszych fabularnych pomysłów, czegoś ponad zwerbalizowanie założonej tezy, czegoś
co sprawi, że dzieci, pani Miłka a nawet pajacyk staną się kimś więcej niż
tylko papierowymi tworami wprowadzonymi dla wygłoszenia koniecznych opinii na
temat kolejnych uczuć. Bohaterowie są według mnie trochę za mało prawdziwi (i
nie mam na myśli pajacyka). Porównywałem „Tylko bez całowania” do czytanej
równolegle „Grubszej sprawy” (Meyer/Lehmann/Schulze, il. Susanne Göhlich), którą moje dzieci wyrywają sobie z rąk. To
też jest pozycja dydaktyczna dotycząca umiejętności właściwego korzystania z
toalety, a jednak ciekawiej napisana, udowadniająca, że zwyczajna sytuacja
przedszkolna może zostać przedstawiona w sposób zabawny i atrakcyjny czytelniczo.
I to nie tylko dla dzieci, ale też dla dorosłych.
W tekstach z
książki Kasdepkego przeszkadza mi także nadmiar. Każdy traktuje o jednym
uczuciu, ale autorowi nie wystarcza pojedynczy znamienny przykład. Jak jest o
gniewie to gniewają się wszyscy na wszystkich, jak jest o wstydzie to nagle
wszyscy się czegoś wstydzą itd. Nie mówię, że to niemożliwe, bo przecież każdy
ma jakiś powód do wstydu, niemniej piętrzenie tego w jednym krótkim tekściku
wprowadza pewien mętlik. I jest dla czytelnika trochę nużące.
Podsumowując, warto
sięgnąć po „Tylko bez całowania” jeżeli chcemy dziecku wytłumaczyć co to jest
np. gniew i jak sobie z nim radzić, ale jeżeli liczymy na napisane ze swadą i
humorem historyjki o przygodach przedszkolaków to lepiej poszukać innych
pozycji.
Mnie z panem K. też jakoś nie po drodze. Przeczytałam/przeczytaliśmy kilka książek i zwyczajnie ja się męczyłam, a chłopaki nudzili...Ten humor trochę na siłę i wszystko takie przewidywalne. Nie ponawiałam prób, więc moja opinia to wynik przeczytania dosłownie 2-3 książek.
OdpowiedzUsuńNasze wrażenie bardzo podobne w przypadku tej książki, ale chyba damy panu K. jeszcze jakąś szansę. Wiem jednak, że pierwsza książka często rzutuje na odbiór kolejnych...
Usuń