piątek, 24 czerwca 2016

Refleksje o przemijaniu („Czas czarodziej” Isabela Minhos Martins, ilustracje: Madalena Matoso)


Mówi się, że czas to pieniądz. Od zawsze uważałem to przysłowie za wielce kłamliwe. Czyż czas można sprowadzać tylko do wartości ekonomicznej? Jest to pojęcie zbyt szerokie i zbyt związane z naszym życiem, żeby je tak kapitalistycznie upraszczać. Wolę patrzeć na to nieco inaczej.


Na przykład tak jak w książce „Czas czarodziej” (Wydawnictwo Babaryba), gdzie refleksje dotyczące działania czasu wyrażone zostały za pomocą prostych, lecz sugestywnych przykładów i rysunków. Portugalskie autorki Isabela Minhos Martins (tekst) oraz Madalena Matoso (ilustracje) pokazują na kolejnych stronach, że przemijanie dotyka całego otaczającego nas uniwersum, począwszy od ziemniaków w piwnicy, a skończywszy na bliskich nam ludziach. Oczywistości, błahostki dnia codziennego przeplatają się tutaj z poważnymi refleksjami. Jest w „Czasie czarodzieju” coś niepokojącego i jednocześnie przyciągającego. Fizjologia styka się tutaj z poezją. Profanum z sacrum. Pewnie gdyby spisać te rozrzucone po stronach wersy jeden pod drugim, powstałoby coś w rodzaju współczesnego mini-poematu. Może nie od razu T.S.Eliota, jednak tekst jest i tak, jak na książkę dla dzieci, zaskakująco nonkonformistyczny. Nie kokietuje, wymaga uwagi oraz wyobraźni. 



Temat podjęty przez portugalskie autorki jest uniwersalny, ale w ilustracjach i doborze przykładów wyraźnie czuć południowy klimat. W kolorach mamy feerię jaskrawości i czytelne kontrasty. No i te dojrzewające sery... Nie wiem czy jakiemuś polskiemu autorowi mogłoby to przyjść do głowy – inaczej u autorek z wielbiącej takie wyroby Portugalii. Swoją drogą sporo musiałem się natłumaczyć Kostkowi co to znaczy, że sery dojrzewają i dlaczego obrazek przedstawiający ludzi czytających na plaży został podpisany „Niektóre książki żółkną”. Podoba mi się jednak ta odmienność. 


Wiemy, że małe dzieci inaczej postrzegają czas. Że dorosłe poczucie czasu zyskują między 7 a 11 rokiem życia. Stąd można tę książkę czytać/oglądać z dziećmi w różnym wieku. Na barwne ilustracje zwrócą uwagę już najmłodsi (podobają się mojej 2-letniej Matyldzie), a trochę starsi, jak mój czteroipółletni Kostek, będą pewnie dużo pytać, zdziwią ich słowa zestawione z ilustracjami. To jednak nie koniec. Według mnie nawet dla dzieci starszych, chodzących do podstawówki, gimnazjum czy wręcz młodzieży licealnej nie jest to lektura bez sensu. Z pewnością może być dobrym punktem wyjścia do ciekawej dyskusji.

Zastanawiając się nad zakończeniem tej recenzji spojrzałem na ostatnią stronę książki. Ilustracja, która się tam znajduje przedstawia grupę osób siedzącą nocą przy ognisku w lesie. Ten rysunek stanowi przewrotną puentę całej opowieści (bo uważam, że można to nazwać opowieścią), jednocześnie prawdziwą i zmyśloną, którą można z łatwością zanegować, ale też bez trudu się z nią zgodzić. Chcemy w nią wierzyć, ale przecież nie do końca możemy. Jest to piękna puenta, pomyślałem, więc niech zostanie także puentą mojej recenzji. A brzmi ona tak:

I chociaż wszystko przeminie
Nasi bliscy zawsze będą przy nas



/BW/
Share:

2 komentarze:

  1. Ciekawe. Ilustracje przyciągają wzrok, chociaż kojarzą się ze starymi czasami.

    OdpowiedzUsuń
  2. Czuję się zachęcona do przeczytania tej książki :)

    OdpowiedzUsuń

Chcesz coś dodać? Śmiało!