niedziela, 16 października 2016

Ojciec o dwóch twarzach („Mus jabłkowy” tekst i ilustracje: Klaas Verplancke)


Trzecia niderlandzka książka dla dzieci z Wydawnictwa Dwie Siostry, którą opisuję. I trzecia o tacie. Dwie pierwsze zrobiły na mnie wielkie wrażenie. I z tą trzecią nie mogło być inaczej. Mimo iż w odróżnieniu do „Taty” Toona Tellegena i „Książki wszystkich rzeczy” Guusa Kuijera, gdzie mieliśmy do czynienia raczej z sążnistymi narracjami – „Mus jabłkowy” Klaasa Verplancke to książka obrazkowa z niewielką ilością tekstu.



Holenderski autor pisze i rysuje na temat relacji ojca i syna. Matka jest tutaj zupełnie nieobecna, co różni tę pozycję od dwóch poprzednich. Zostawmy jednak porównania.
W „Musie” ojciec przedstawiony został pod dwoma postaciami – tą fajną, jako towarzysz zabaw, wesołek, człowiek z drobnymi wadami, których jednak nie ukrywa. I tę ciemną, kiedy się denerwuje, wścieka, kiedy musi od syna coś wyegzekwować, kiedy staje się kimś innym, nieznanym, strasznym. Chyba każdy tato zna takie sytuacje, zna dylematy, pamięta kiedy z jasnej przechodził na ciemną stronę mocy. To nie jest książka o sytuacji patologicznej. Autorowi udało się przetworzyć w metaforę normalne życie w normalnej rodzinie. Każdy z nas musi kiedyś zagonić dziecko do odrabiania lekcji czy sprzątania. Każdy z nas przemienia się w potwora. Niestety.



Świat został tutaj pokazany z pozycji dziecka, Janka. To ważne. Ojciec z domatora z brzuszkiem zmienia się w małpoluda właśnie w oczach synka. Nie pamiętam innej książki, która tak organicznie, zmysłowo, obrazowo pokazywałaby to, co dzieje się w psychice dziecka, po tym jak traci (chwilowo) oparcie w rodzicu. Po przemianie ojca, świat zaczyna przypominać horror, gdzie na opuszczonego, rozżalonego i pragnącego zemsty chłopca czyha wiele strachów i niebezpieczeństw. Chłopiec błąka się po lesie Inaczej-Lepiej, gdzie drzewa „wyśpiewują piosenki, które brzmią jak  pioruny”:


Janku, Janku, słyszysz mnie?
Ruszysz w końcu się czy nie?
Rób te lekcje, pośpiesz się,
bo do garnka wrzucę je!


Tytułowy „mus jabłkowy” to kulinarna specjalność taty a zarazem ulubiony przysmak Janka, który kojarzy mu się z bezpieczeństwem, spokojem i miłością. Kiedy więc przykra sytuacja mija w powietrzu znowu czuć jabłkami.
Ilustracje w książce także są autorstwa Verplanckego i robią tutaj większość klimatu. Szczególnie udatnie pokazana została przemiana ojca, którego familiarna, pocieszna postać naturalnie  i przerażająco łatwo zmienia w postać małpoluda-potwora. 



W temacie „niderlandzka literatura dla dzieci” jestem radosnym laikiem, nie wiem jakie tam były nurty, co z czego wyrosło i kto gdzie postawił milowe kamienie. Czytam i cieszę się z każdego odkrycia. „Mus jabłkowy’ czytałem wielokrotnie i za każdym razem na końcu przechodził mnie dreszcz.

/BW/

Share:

6 komentarzy:

  1. To jest po prostu cudowna książka. Kiedy ją czytałam i oglądałam przyszedł mi do głowy tytuł recenzji dla KL Dzieciom - "W lusterku lektury przejrzyj się, rodzicu", bo właśnie dzięki takim książkom można nagle spojrzeć na siebie samego oczami dziecka i zobaczyć tę wredną małpę, która się wydziera i rozkazuje. No i ten strach i zagubienie, które spada na dziecko. Świetnie pokazane, kapitalnie przetłumaczone, ten wierszyk rodem z horroru, aż ciarki przechodzą. W ogóle dużo tu różnych gwałtownych emocji i wiele momentów do przegadania z dzieckiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój Kosek boi się ojca jako małpoluda, więc czytamy tylko do momentu jak zaczyna się zmieniać, a potem na końcu jak znowu jest sobą.

      Usuń
  2. Ta zła strona taty wydaje się przerażająca, ale niestety rodzice niejednokrotnie ją przybierają, nawet jeśli później tego bardzo żałuję. Już zapisuję sobie ten tytuł - tym bardziej, że główny bohater nosi imię mojego syna. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Od razu przypomniała mi się inna historia - tym razem z mamą w roli głównej - "Filip i mama, która zapomniała": http://slowemlukrowane.blogspot.com/2012/01/filip-i-mama-ktora-zapomniaa.html. :)

    OdpowiedzUsuń

Chcesz coś dodać? Śmiało!