Trzeci tom serii Surmy i Sytego (Wydawnictwo Egmont) był dla nas w rzeczywistości tomem pierwszym. Nie znaliśmy poprzednich dwóch części, ale chyba warto ten lekturowy brak nadrobić...
Pierwszą, ogólną uwagę odnośnie Kubatu mam taką, że jest to komiks idealnie skrojony dla młodszych dzieci. Takich 6-latków jak Kostek, no może do 10 lat. Dla starszych i bardziej doświadczonych komiksiarzy ta historia może już być zbyt prosta i mało wciągająca - chociaż trzeba przyznać, że twórcy trochę o starszych odbiorcach pamiętają i przemycają wiele fabularnych smaczków, które z pewnością rozpoznają mamy i tatowie czytający polskie komiksy w latach 80. (ale też powieści dla dzieci i młodzieży i oglądający filmy).
Kubatu to gadająca przytulanka-papuga, maskotka stworzona przez lekko szalonego, ale niegroźnego wynalazcę Pana Inżyniera dla chłopca Kaja. Historia zaczyna się od nocnego zdarzenia - inżynier ma wspaniały sen, który zapomina zaraz po przebudzeniu. Wymyślił jednak nowy model przytulanki zapamiętującej sny. Dzięki niej mógłby sobie przypomnieć treść snu – niestety wspomniana przytulanka o imieniu Eon ma też zdolności kameleona i potrafi zmieniać postać. Inżynier wyrusza więc w pościg za zbiegłą zabawką. Tymczasem do lasu, gdzie mieści się siedziba Inżyniera przyjeżdża Kaj z rodzicami i koleżanką Elwirką. Mają zbierać poziomki, ale nagle z krzaków wyłania się dziwnie zachowujący się Kubatu... Historia jest trochę rozrywkowa (przygody na lądzie, w wodzie i w powietrzu) i trochę dydaktyczna z głębszym przesłaniem (najważniejsze to być sobą). W proporcjach akurat i w sam raz.
/BW/
Kubatu. Do trzech razy sztuka
rysunki: Przemysław Surma
ilustracje: Jakub Syty
Egmont
Świetna sprawa. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuń