środa, 13 września 2017

, , , , ,

Uniwersum ma się dobrze


Cyklem o przygodach Kajka i Kokosza, dwóch słowiańskich wojów z Mirmiłowa, zaczytywałem się w, szczenięcych dla mnie, latach 80. Ze wstydem przyznaję jednak, że później rzadko do tych opowieści wracałem (podczas gdy regularnie sięgałem np. po komiksy Tadeusza Baranowskiego i Papcia Chmiela). Teraz przeczytałem „Łamignata Straszliwego” i poczułem tęsknotę za moją kolekcją KiK, a były to egzemplarze nierzadko rozpadające się i po milion razy klejone na grzbietach. Ehhh... Przypomniałem sobie bowiem jak świetne były to opowieści i rysunki.



Nie jest to blog typowo komiksowy, więc chciałbym wyjaśnić kwestie, dla jednych pewnie oczywiste – a dla innych nieznane. Otóż nowy komiks o przygodach Kajka i Kokosza to w rzeczywistości zbiór czterech komiksowych historyjek opracowanych przez współczesnych polskich twórców komiksów. Scenariusze napisali Maciej Kur (3) i Tomasz Samojlik (1), a rysowali Sławomir Kiełbus (2), Piotr Bednarczyk (1) i Tomasz Samojlik (1). Nie jest to więc album, prezentujący jedną dłuższą historię, ale kilka historyjek, których twórcy wykorzystują motywy, miejsca i postacie z twórczości Christy. Nie będę pewnie oryginalny jeśli napiszę, że rysunkowo najbardziej przypadł mi do gustu Sławomir Kiełbus, natomiast scenariuszowo (chociaż tutaj w zasadzie nie miał konkurencji) Maciej Kur. W wielu napisanych przez niego dymkach wyczułem ducha Christy (choćby wypowiedź posiadacza latającego dywanu o tym, że przyjechał na ferie zimowe). Recenzji tego komiksu w sieci było już mnóstwo i zauważyłem, że krytycy często wytykają Kurowi współczesne wrzutki (np. hasztagowanie w „Łamignacie Straszliwym”). Nie zgadzam się z tym. Janusz Christa także przemycał do komiksów elementy rzeczywistości PRL-u, zatem hasztagi nie powinny tutaj dziwić. To dla mnie także jest kontynuacja znanej tradycji.



Nie będę w tej recenzji streszczał zawartych w albumie historyjek – lepiej niech każdy sam się z nimi zmierzy i przekona czy działają. Na mnie zadziałały. Spotkałem wielu bohaterów z różnych stron tej serii, którzy zwykle się obok siebie nie pojawiali. Całą galerię znanych i bliskich postaci. Są tu zatem zbójcerze z Hegemonem, Kapralem i Ofermą, jest banda Krwawego Barnaby (który jak pamiętamy był mistrzem w rzucaniu nożem), jest osiłek Wojmił, brat Mirmiła, pojawia się smok Miluś i złoty puchar, którą kasztelan całował w ryjek, jest też „królewski wysłannik” a jak pamiętamy takich postaci w oryginalnej serii nie brakowało. Nie mogło się oczywiście obejść bez Kajka i Kokosza oraz Mirmiła i Lubawy. Jednak trzeba też zaznaczyć, że nasi dzielni woje i kasztelan z żoną wcale nie grają tutaj pierwszych skrzypiec...

Bardziej bowiem niż nowy album o ich przygodach jest to przypomnienie wspaniałego świata (dzisiaj się mówi uniwersum) stworzonego przez Janusza Christę, a także pokazanie jak wiele mogłoby się jeszcze w tym świecie wydarzyć. I mam nadzieję, że się wydarzy a kolejny komiks będzie już jedną, dłuższą historią.

/BW/

PS. Tak, zdaję sobie sprawę, że recenzja ta zakończyła się podobnie jak 95% recenzji dotychczas napisanych o tym komiksie.


Łamignat Straszliwy”
scenariusze: Maciej Kur, Tomasz Samojlik
rysunki: Sławomir Kiełbus, Paweł Bednarczyk, Tomasz Samojlik
Wydawnictwo Egmont 
 
Share:

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Chcesz coś dodać? Śmiało!