środa, 20 września 2017

, ,

W świecie Ireny

W debiutanckiej powieści Antoniny Kasprzak (Wydawnictwo Bis) poznajemy historię nieśmiałej i niezbyt popularnej w szkolnym towarzystwie Irenki, mieszkającej z babcią i matką w starym domu, w nienazwanym miasteczku. Ojciec wyjechał do Anglii i nie wrócił, co skutkuje tym, że o bohaterce, za jej plecami, mówi się „eurosierota”. Problemy rodzinne i problemy z akceptacją w szkole (do których dochodzi jeszcze wydawałoby się drobny i nieuzasadniony, ale jakże istotny dla akcji, zarzut matki oskarżającej córkę o wyjedzenie... musztardy) powodują, że w życiu dziewczynki pojawia się jej mniejszy i charakterystycznie ubrany awatar o imieniu Nieja (na pytanie mamy kto zjadł musztardę, bohaterka opowiada „Nie ja” i tak powołuje tę maleńką istotę do życia). Nieja oprócz tego, że jest dobrą towarzyszką zabaw zna kilka magicznych sztuczek – na przykład potrafi podróżować w czasie. Tymczasem koło domu zaczyna kręcić się podejrzany typek, antykwariusz Szymon Panek (hmm, to już druga ostatnio czytana przeze mnie książka, po powieści Artura Pacuły, gdzie czarnym charakterem jest antykwariusz), który ma chrapkę na ukryte gdzieś w pobliżu pamiątki po prawujku Irenki – Zbyszku, przedwojennym podróżniku. W tym celu wkrada się w łaski mamy Ireny. W historii tej pojawia się jeszcze siostrzeniec antykwariusza Franek, który staje się przyjacielem głównej bohaterki i pomaga jej w poszukiwaniach skarbu. Nic jednak nie udałoby się tutaj bez Niei i jej umiejętności przenoszenia się w czasie...



Debiut Antoniny Kasprzak jest dla mnie przykładem książki trochę przeładowanej pomysłami. W rezultacie czytając ją wydawało mi się, że to co najmniej cztery książki w jednej (co przy tej objętości nie jest czytelniczo zbyt komfortowe). Po pierwsze jest to więc książka o wymyślonym przyjacielu (tutaj przyjaciółce). Po drugiej jest to książka o podróży w czasie. Po trzecie jest to książka przygodowa z lajtowym wątkiem detektywistycznym. I po czwarte jest to książka przywołująca problemy dzisiejszych dzieci (np. emigracja zarobkowa rodziców czy uzależnienie od programów telewizyjnych). Oczywiście rozumiem, że w pierwszej książce chciałoby się napisać o wszystkim, jednak pewna selekcja pomysłów, w mojej opinii, tej książce by się przysłużyła. W rezultacie po lekturze najbardziej zapamiętałem motyw podróży w czasie - miałem nawet skojarzenia z dawną powieścią Marii Kruger „Godzina pąsowej róży”. Ten rys „staroświeckości” jest zresztą w „Nieja i ja” wyczuwalny.




Nie można też zaprzeczyć, że autorka operuje w swojej powieści znanymi, często bardzo wyeksploatowanymi przez literaturę młodzieżową i dziecięcą motywami (część z nich wymieniłem powyżej). Widać, że dobrze czuje takie pisanie, jednak uważam, że nie zdołała wypracować jeszcze swojego indywidualnego głosu. Jej debiutancką książkę określiłbym jako zręczną zabawę schematami. I zdecydowanie lepiej idzie jej odrealnianie, nasycanie baśniowością, a gorzej pisanie o realiach bo np. taki wątek związku mamy Irenki i antykwariusza od początku jawił mi się jako mało prawdopodobny. Pomijam już nieczyste intencje mężczyzny, ale przedstawienie kobiety jako bezwolnego narzędzia w rękach pierwszego lepszego (tak to wygląda) trochę chyba przeczy temu jak wygląda dzisiaj świat? Przynajmniej jak ja ten świat widzę...

I cóż mogę jeszcze napisać? Czekam na kolejną książkę.

/BW/

Nieja i ja
tekst: Antonina Kasprzak
ilustracje: Katarzyna Bukiert
Wydawnictwo BIS

Share:

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Chcesz coś dodać? Śmiało!