Weronika Górska proponuje nam opowieść o górze leżącej w
Beskidzie Śląskim, która pewnego dnia, chcąc zobaczyć i poznać inne góry, o
których słyszała, postanawia wyruszyć w podróż. Wiadomo, że człowiek z
człowiekiem się zejdzie, ale jak się okazuje góra z górą także! Przyznaję, że
byłem ciekawy jak autorka to pociągnie i podziwiam, że poszła drogą, jakkolwiek
dziwnie to zabrzmi, uwiarygodniania. A zatem nie pozostawia wyobraźni
czytelnika tego w jaki sposób Czantoria się przemieszcza – opisuje dokładnie,
że ma 400-metrowe nogi, jak ruszając ściąga z siebie wyciąg, pomnik, drogi i
domy, jak martwi się, że jej drzewa w czasie drogi nie będą miały dostępu do
wód gruntowych, a potem jak wszystko z siebie ściąga, chcąc wykąpać się w morzu
itd. Autorka oddaje też głos zwierzętom mieszkającym na zboczach Czantorii,
które razem z nią udają się w drogę. Opisują one swoje wrażenia podczas
podróży, wymieniają inne zwierzęta, której spotkały. Wszystkie te wstawki mają chyba
cel edukacyjny. Autorka stara się zawrzeć jak najwięcej informacji o geologii,
przyrodzie danych terenów i przede wszystkim o odwiedzanych górach. Trzeba
przyznać, że jest to dobry pomysł na to, żeby przemycić młodym czytelnikom
ważniejsze informacje o europejskich górach (Czantoria odwiedza kolejno Łysą
Górę, Tatry, Olimp, Wezuwiusza, Alpy i Śnieżkę). Jednak nie zawsze tej
edukacyjności tekstu jest po drodze z frajdą lektury. Na początku czytało mi
się to bardzo dobrze, ale kiedy wszedłem w tę konwencję i zauważyłem pewną jej
powtarzalność (czyli gdzieś tak po połowie) – wtedy zacząłem już odczuwać lekkie
znużenie, bo dialogi mają tutaj na celu przede wszystkim dostarczenie jak
największej ilości konkretnych informacji. Nie myślcie jednak, że to jakiś
podręcznik przystrojony w fabułę. Weronika Górska ma swój pomysł na tę historię
i potrafi ciekawie ją przedstawić. Na przykład podobało mi się utożsamianie gór
z określonymi typami osobowościowymi: Wielka Czantoria i Łysa Góra to
chwalipięty, alpejskie szczyty to przeważnie zadufane snoby, Olimp jest
podrywaczem, Gerlach melancholikiem i poetą, a Śnieżka kumpelą do rany przyłóż.
Ilustracje do książki są dziełem Anny Krztoń i Eweliny Awato (informacji o
tym nie znajdziecie na okładce, ani nawet na stronie tytułowej!). Ta pierwsza znana jest przede
wszystkim z komiksów i rzeczywiście ilustracje z zacięciem komiksowym wychodzą
jej świetnie (np. śpiący rycerze czy przechodząca nocą Czantoria). Dużo mniej
podobały mi się za to widoczki czy obrazki typu „Narcyz przeglądający się w
wodzie” albo „Trygław na Triglavie”. Zbędne wydają mi się też te małe
obrazki-szkice Eweliny Awato, realistycznie przedstawiające zwierzęta. Trochę się gryzą z
tymi całostronicowymi kolorowymi, są z innej bajki, ale znowu - pewnie powstały w celu
edukacyjnym, żeby pokazać dzieciom jak wyglądają przedstawiciele fauny, o
których wspomina się w książce.
Reasumując - jeżeli ktoś kocha góry i chce podobną miłość
zaszczepić dziecku to jest książka dla niego. Z pewnością zachęca do tego, żeby
informacje w niej zawarte rozszerzać na własną rękę. Moje dzieci słuchały przygód
Czantorii chętnie, a po ich reakcjach wnioskuję, że im się podobało. Jeśli
jednak miałbym patrzyć na to wydawnictwo na tle tego, co się dzisiaj publikuje
w Polsce dla dzieci, to książka jest w całokształcie dosyć tradycjonalistyczna i
nowych lądów, a tym bardziej szczytów, nie odkrywa.
/BW/
O górze, która wybrała się w świat. Przygody Małej Czantorii
tekst: Weronika Górska
ilustracje: Anna Krztoń, Ewelina Awato
Wydawnictwo Stapis
O górze, która wybrała się w świat. Przygody Małej Czantorii
tekst: Weronika Górska
ilustracje: Anna Krztoń, Ewelina Awato
Wydawnictwo Stapis
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Chcesz coś dodać? Śmiało!