Tej na stronach „Twierdzy tyrana” z pewnością nie brakuje –
najpierw mamy więc zdarzenia w tytułowej twierdzy, gdzie naszym marynarzom
pomaga zbuntowany robot. Właśnie roboty, ich język i zwyczaje (cmentarz!) są
głównym nośnikiem humoru na początkowych stronach. I oczywiście jest też
niezastąpiony, tchórzliwy i egoistyczny jednocześnie Koko, który w drugim tomie
uświadomił sobie, że brakuje mu miłości i usilnie stara się ją odnaleźć...
Chyba nie muszę pisać, że swoich uczuć nie lokuje szczęśliwie? Co byśmy jednak
zrobili bez jego dymków, które są tak po christowsku zabawne? Pierwszy przykład
z brzegu: kiedy strażnik cmentarzyska robotów pokazuje bohaterom groźnego,
metalowego psa, którego sam skonstruował, Koko mówi: „Mmmajsterkuje pan? Ttto
piękne hobby...”. Tego nie mógłby napisać inny twórca komiksowy w Polsce.
Baza Zarzura to jednak dopiero początek – na kolejnych
stronach poznajemy Orionidów (Zarzur to właśnie zbuntowany Orionid), ludożerczy
lud Bazinów, kosmicznych piratów (a właściwie piratki) oraz Dziobonosy. Pojawia
się też przypominający owada Jol, który większą rolę odegra z pewnością w tomie
3 zatytułowanym zresztą „Przyjaciel Jol” (premiera październik 2018). Nie
sposób się więc tutaj nudzić, przy czym Christa, podobnie jak w tomie
inicjalnym, nie prezentuje naukowego, odrealnionego sposobu tworzenia światów,
ale pokazuje w krzywym zwierciadle sytuacje znane z Ziemi. Na przykład na
asteroidzie kosmicznych piratek odwraca tradycyjny układ kobieta-mężczyzna w
sposób bardzo podobny jak ten znany z „Seksmisji” Machulskiego, która powstała
dużo później. Wydaje mi się, że twórca „Vabanku” musiał czytać komiks Christy –
w końcu występuje u niego para bohaterów charakterologicznie spokrewnione z
Kajtkiem i Kokiem (podobieństw do filmu jest zresztą więcej – choćby
zgromadzenie piratek). A zatem na asteroidzie obowiązuje poligamia – każda
kobieta ma kilku mężów, którzy muszą dbać o odpowiednią prezencję i rozrywki
dla swoich żon. Kobiety natomiast pracują i sprawują władzę. Tego typu humor
trudno dzisiaj traktować inaczej niż w charakterze ciekawostki, niemniej warto
wspomnieć że Christa ani przez chwilę nie przekracza granicy, jego żarty nie są
prostackie, ani seksistowskie.
Dla osób, które pamiętają przede wszystkim serię o Kajku i
Kokoszu wszystko będzie się tutaj z czymś kojarzyć. W „Twierdzy tyrana”
pojawiają się postacie, sytuacje a nawet dialogi, które potem w jakichś swoich
inkarnacjach powróciły w albumach o przygodach wojów Mirmiła – np. niedźwiedź
bardzo przypomina tego z „Na wczasach”, a Jol Dźgola z „W krainie borostworów”.
To tylko dwa przykłady, z pewnością znajdziecie ich więcej.
To dopiero drugi tom (w planach Egmontu jest jeszcze pięć!), ale już widać
jaką kolosalną pracę wykonał Christa rysując „Kajtka i Koka w kosmosie” – to pozycja
zupełnie unikatowa na polskim komiksowym podwórku, którą bezwzględnie trzeba
znać.
/BW/
scenariusz i rysunki: Janusz Christa
Egmont 2018
W planach jest jeszcze pięć tomów, a nie dwa. Radujmy się!
OdpowiedzUsuńNiech co autor tego komentarza? Niech żyje!
Usuń