Dzisiaj będzie legendarnie i mitologicznie. Wydawnictwo
Egmont opublikowało niedawno książeczkę Joanny Papuzińskiej pt. „Złota Panna.
Legenda o Złotej Kaczce” (seria „Czytam sobie”, ilustracje: Katarzyna
Bajerowicz) oraz „Mitologię. Przygody słowiańskich bogów” Melanii Kapelusz (seria
Egmont ART, ilustracje: Ewa Poklewska-Koziełło).
Papuzińska nie tylko że napisała nową wersję legendy to sama
przecież także jest legendą – znamy ją z kultowych wierszy i książek, jak
również teoretycznych prac dotyczących literatury dziecięcej. Tym razem autorka
wzięła na warsztat dobrze znaną opowieść przemaglowaną w wielu wersjach,
dostosowując ją do współczesnych czasów, a jednocześnie „układając” przy
wykorzystaniu 23 podstawowych głosek oraz „h” (takie są wymogi serii „Czytam
sobie”). Dlatego kaczka wciąż jest tutaj określana ptakiem (oprócz strony
tytułowej, gdzie nie dało się uniknąć przywołania rozpoznawalnego określenia
gatunkowego;). Główną bohaterką czyni Papuzińska dziewczynkę Ludkę, mieszkającą
przy ulicy Tamka w Warszawie, która trafia do podziemi pałacu, gdzie spotyka tam
złotego ptaka. Ptak daje dziewczynce zadanie roztrwonienia dużej sumy, co
oczywiście się jej nie udaje – pieniądze oddaje na cel charytatywny. Przyznaję,
że zawsze się mnie to dziwiło – wiem, że szewczyk w średniowieczu nie miał
wielu możliwości wydania pieniędzy (pewnie trudno byłoby mu kupić np. zamek),
ale dzisiaj wystarczy pójść do salonu Lamborghini albo do biura
nieruchomości... Oczywiście wiem, co powiecie: że dziecko takich zakupów nie
zrobi. Pewnie dlatego bohaterka jest tutaj taka a nie inna... Tekst
Papuzińskiej określić trzeba mianem warszawo-centrycznego, ale został też zgrabnie,
wręcz ekwilibrystycznie, poprowadzony. Dobrze się go czyta i pisarsko jest to
pierwszorzędna robota moim zdaniem. Wydaje mi się jednak, że formuła serii
trochę wyprała tekst z charakterystycznego stylu pisarki, który podziwiałem np.
w „Naszej mamie czarodziejce”. Ponieważ jednak jest to Papuzińska, lekturę tego
krótkiego opowiadanka uznać należy za konieczną.
„Mitologia. Przygody słowiańskich bogów” Melanii Kapelusz to
natomiast książka pięknie wydana, co zauważa się od pierwszej chwili - duży
kwadratowy format, kolorowe, bogate ilustracje Ewy Poklewskiej-Koziełło, w
których widać inspirację sztuką ludową. Jeżeli jednak oczekujecie, że
znajdziecie w niej pokaźny zbiór mitów słowiańskich to spieszę donieść, że nie
znajdziecie. To raczej pozycja na początek, dostosowana do młodszych
czytelników, zawierająca kilka opowieści rozdmuchanych na olbrzymich stronach.
Napisane to zostało potoczyście, z wyraźną biblijną stylizacją w warstwie
językowej, a jednocześnie na tyle prosto, aby trafiło do młodych słuchaczy.
Językowo, ilustracyjnie i wydawniczo jest to więc z pewnością pozycja warta
zauważenia. A jak jest z treścią?
Fabularnie śledzimy przede wszystkim dzieje antagonizmów
między dobrym bogiem Perunem, panującym na ziemi a złym Welesem, panem podziemi
(„Mit o stworzeniu świata”, „Mit o stworzeniu człowieka”, „Boski pojedynek”). Dualizm
przedstawionego świata jest bardzo czytelny i jak to zwykle bywa bohater
negatywny jest bohaterem dużo ciekawszym. Weles wciąż chce pokrzyżować plany
Peruna, kieruje nim podejrzliwość i chciwość, a posługuje się podstępem –
jednak jego motywacje są do pewnego stopnia zrozumiałe. Perun to natomiast bóg szlachetny,
pragnący tworzyć i budować, aczkolwiek także nie pozbawiony pychy – literacko
jest jednak dosyć nudny i do takiego Zeusa brakuje mu sporo. Zbiór uzupełnia
„Boski koń z Arkony” o świętym rumaku, którego każdej nocy dosiadał Świętowit i
„Drzewo świata” – piękny mit o axis mundi przedstawionej jako drzewo, w którym
splatają się losy bogów, ludzi i zmarłych. Jest to jedyna opowieść w tym
zbiorze, w której brak wyraźnie zarysowanej akcji. Mit ten uznałem jednak za
najbardziej bogaty w znaczenia i wydaje mi się lepiej wprowadzać w słowiańską
mitologię od klasycznego mitu o „stworzeniu świata”. Przy tym zawiera mnóstwo
tropów antropologicznych i kulturowych, które zostały przedstawione w sposób
odpowiedni dla percepcji przedszkolaka. No i oczywiście można ten mit czytać
współcześnie patrząc na obecną sytuację wokół polskich lasów – takich konotacji
zresztą ostatnio w książkach dla dzieci jest mnóstwo. Na końcu książi znajdziemy
słowniczek, gdzie zebrano najważniejsze słowiańskie bóstwa – natomiast ani na
końcu, ani na początku nie znajdziemy spisu treści, co uznaję za malutki, ale
jednak, minus.
Obie powyżej opisane książki uznaję za wartościowe,
pozwalające w nie nachalny czy prostacki sposób poznać opowieści leżące u
podstaw naszej narodowej i kulturowej tożsamości. Coraz o to na dzisiejszym
rynku wydawniczym trudniej, więc tym bardziej powinniście jest do swoich
księgozbiorów wyłuskać.
/BW/
tekst: Joanna Papuzińska
ilustracje: Katarzyna Bajerowicz
seria: Czytam sobie
Egmont 2018
Mitologia. Przygody słowiańskich bogów
tekst: Melania Kapelusz
ilustracje: Ewa Poklewska-Koziełło
Egmont ART 2018
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Chcesz coś dodać? Śmiało!