Kilka osób pytało
mnie ostatnio czy znam jakieś komiksy, które mogą czytać najmłodsze dzieci.
Może wydawać się to nieco dziwne, ale ludzie słysząc słowo "komiks"
wciąż wizualizują sobie głównie Kajka i Kokosza, Tytusa lub Thorgala - a
przecież małe dzieci tego nie zrozumieją... Cóż, tak jak kiedyś pojęcie
kategorii wiekowej w polskim komiksie nie miało żadnej racji bytu, tak dzisiaj
wybór jest tak duży, że nie stanowi problemu wyszukanie tytułów dla najmłodszych.
Przy czym od razu możecie przegonić z myśli wizję wydawnictwa, w którym strony
podzielono na kadry, a nad głowami bohaterów narysowane zostały dymki. Dziś
granica między komiksem a picturebookiem często jest nieostra...
Dowodzi tego
„Pszczółka” z tekstem Kirsten Hall i ilustracjami Isabelle Arsenault. Pozycja
została wydana przez Kulturę Gniewu czyli oficynę znaną z komiksów (niedawno
wypuścili zresztą inny komiks rysowany przez Arsenault czyli "Jane, lis i
ja", na którego recenzję też przyjdzie pora:). A zatem komiksowa oficyna
więc komiks? Nie do końca. Przede wszystkim jest to rozpisany na dymki, zwrotki
i wersy wierszyk o życiu pszczół (tłum. Marceli Szpak). Określenie "wierszyk" nie brzmi może zbyt poważnie, a jednak w tym przypadku
idealnie pasuje. Tekst Kirsten Hall w interpretacji Szpaka nie przypomina utworów
Brzechwy czy Tuwima. Powiem wprost: tekstowo trudno określić go mianem
wirtuozerskiego. Fragmentami ociera się wręcz o kiczowate przedszkolne
rymowanki, napisane ad hoc z okazji Dnia Miodu czy Kwietnej Łąki. Marceli Szpak
wyrobił sobie markę jako tłumacz „dorosłych” komiksów, z targetem dziecięcym
nie miał jednak jak widać wiele do czynienia… Tymczasem nie jest to wcale łatwy
"target", który zadowoli się nagminnym stosowaniem zdrobnień. Nie o
to chodzi w wierszach dla dzieci! Mimo wszystko uważam "Pszczółkę" za
dobry tekst do powtarzania z dziećmi, które mają problemy logopedyczne – dużo
tutaj onomatopei, zmiękczeń i dźwięczności. U nas się to sprawdziło, ale
wiadomo jaki zwykle poziom prezentuje „logopedyczna poezja”… Elementem
zdecydowanie wyróżniającym tę pozycję są natomiast rysunki Isabelle Arsenault,
która zadbała o dużą różnorodność ilustracyjną stron – dymków nie ma tutaj
wiele, ale w sam raz tyle, aby dzieci zrozumiały zasady ich czytania, są duże
rozkładówkowe obrazy, są także bardziej klasyczne komiksowe kadry (po dwa na
stronę. Ilustratorka oddaje owady w sposób mało realistyczny, ale sympatyczny
(z pewnością spodobają się dzieciom) a całość utrzymana zostało w kolorystyce żółto-szaro-czarnej,
fragmentami tylko (łąkowymi) bardziej kolorowej. Na końcu znajdziemy jeszcze
posłowie-przesłanie dotyczące pszczół, które stanowi swego rodzaju poradnik jak
można pomóc owadom robiącym miód.
Natomiast „Czarownica
Irenka” Agnieszki Żelewskiej (Wydawnictwo Bajka), ma podtytuł „(dzieła zebrane)
tom 1”. I rzeczywiście jest to zbiór obrazkowych historyjek o przygodach
czarownicy, które do dziś ukazują się na łamach „Świerszczyka”. Tego typu
historyjki mają swoją tradycję w naszym kraju. Pamiętamy je ze szpalt
peerelowskich pism dla dzieci i młodzieży - choćby Gucio i Cezar w „Misiu”. Wbrew
pozorom nie jest to wcale forma łatwa. Nie pojawiają się w niej dymki, wszystko
trzeba rozegrać posługując się prawie wyłącznie następstwem czasowym. "Gazetowość"
tego wydawnictwa widoczna jest także w fabularnych nawiązaniach do kolejnych
pór roku – książka nawet została według nich podzielona. Agnieszka Żelewska stawia
na prostotę, korzysta z jak najmniejszej liczby
rekwizytów, pokazuje scenki łatwe do zrozumienia, w których Irenka jest po
prostu pomocną i miłą osobą chętnie korzystającą ze swoich czarodziejskich zdolności.
Cenię tę pozycję, bo dzięki niej wytłumaczyłem dzieciom na czym polega
kadrowanie w komiksie i jak za pomocą kadrów pokazuje się upływ czasu – to są przecież
podstawy przed sięgnięciem po albumy bardziej skomplikowane, gdzie pojawiają
się dymki i inne zabiegi charakterystyczne dla tego gatunku. Warto też dodać,
że przeważnie autorka mieści swoje historie na czterech kadrach - i w książce
zostały one zaprezentowane na rozkładówkach (jedna historyjka na dwóch
stronach), co z pewnością przysłużyło się czytelności tego wydawnictwa.
Po tych dwóch
omówionych krótko pozycjach mam taki ogólny wniosek, że tekst (scenariusz) ma w
komiksie bardzo duże znaczenie i to nawet wtedy kiedy go nie ma.
/BW/
Pszczółka
tekst: Kirsten Hall
ilustracje: Isabelle Arsenault
tłum.: Marceli Szpak
Kultura Gniewu 2018
Czarownica Irenka
Agnieszka Żelewska
Wydawnictwo Bajka 2018
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Chcesz coś dodać? Śmiało!