Zapewne jestem w mniejszości, ale uważam że zeszłorocznym tytułem
"Hurra, są Święta!" (tekst: Ulf Nilsson, ilustracje: Emma Adbåge)
wydawnictwo Zakamarki naprawdę wysoko zawiesiło poprzeczkę jeżeli chodzi o
poziom wydawanych rokrocznie adwentówek. To książka wspaniała i im dłużej o
niej myślę, tym więcej sensów odkrywam. Inna sprawa, że jest to także w pewnym
sensie historia antyświąteczna. Tymczasem większość z nas lubi w te drzewka,
ozdoby, pierniczki, lubi w ten klimat świąt, magię...
"Kosmiczne święta" (tekst: Ingelin Angerborn,
ilustracje: Per Gustavsson) stanowią zatem powrót do błogiego, i na dodatek dla
większości swojskiego, świątecznego klimatu. Oto stajemy się obserwatorami
przedświątecznych przygotowań rodziny 2+1, zajmującej mieszkanie w bloku. Razem
z nimi wyciągamy z pawlacza ozdoby i zapalamy adwentowe świeczki. I oczywiście
dostajemy historię, której główną bohaterką jest dziewczynka.
Punkt wyjścia wydaje mi się dobrze znany - oto na kilka
tygodni przed świętami Rutka orientuje się, że w jej domu mieszka kosmita Kosma
(jego prawdziwe imię trudno wymówić). Dobrze się składa, bo jednym z życzeń
dziewczynki do św. Mikołaja jest posiadanie przyjaciela - jej dotychczasowa
przyjaciółka Elsa, mieszkająca drzwi w drzwi, wyprowadziła się do innego
miasta.
Ufoludek jest niewidzialny, żywi się metalem i powtarza
zaklęcia zawierające m.in. słowo "kalesony". Dziecko i kosmita to
para literaturze i popkulturze znana, z grubsza zatem wiadomo czego od takiej
fabuły można oczekiwać. A zatem po wstępie, w którym Rutka zaważa wreszcie
kosmitę, dowiadujemy się jak mniej więcej działa świat Kosmy (pochodzi z
planety Koncypiusz, gdzie wciąż się koncypuje), zwracamy uwagę na różnice w
stosunku do świata ludzi, następnie na podobieństwa. Potem dzieci postanawiają
pomóc Kosmie wrócić do domu, a on poznaje specyfikę ich życia. Wreszcie
mamy happyend - a przy okazji bohaterowie uczą się empatii, altruizmu oraz co to
znaczy działać w grupie.
Rutka ma do pomocy kolegów. Pierwszym jest muzułmanin Samir, który jako pierwszy z jej kolegów zauważa obecność Kosmy. Samir wyznaje inną religię, a na dodatek porusza się na wózku. Chociaż dziwna sprawa – na ilustracjach Gustavsson pokazuje wózek, ale w tekście nie ma o tym mowy. Kolejny kolega, Anton zaczyna tę opowieść jako mało empatyczny łobuz wyśmiewający Rutkę, ale po ujrzeniu Kosmy staje się fajnym kumplem do serca przyłóż. Są jeszcze rodzice i nauczycielka, którzy na wypowiedzi Rutki dotyczące Kosmy porozumiewawczo kiwają głowami, powtarzając "ach, taki przyjaciel...". Do tego mamy oczywiście odpowiednie świąteczne tło z występem z okazji Świętej Łucji, mikołajowymi przebraniami, pakowaniem prezentów i ubieraniem choinki. Czytałem w kilku recenzjach, że brak tutaj świątecznego klimatu i doprawdy nie rozumiem... Atrybuty wszak są, a że brak jakiejś wybitnej celebry, cóż... Niemniej z pewnością autorka przedstawiła nam tutaj Szwecję jako wielokulturową, otwartą i nowoczesną (rozważania Rutki o istnieniu św. Mikołaja!). Spieszę jednak uprzedzić, że nie jest to skomplikowany tekst. Rozdziały krótkie, narracja prosta. W stosunku do dwóch ostatnio wydanych tytułów z pewnością obniżony został wiek potencjalnych odbiorców.
Wszystko zatem powinno być w porządku, ale jednak muszę
trochę ponarzekać, ponieważ historia przedstawiona w "Kosmicznych
świętach" wydała mi się jakaś taka mało angażująca i przewidywalna. Ingelin
Angerborn wzięła kosmitę, święta, kilkoro dzieci i dorosłych, właściwe przesłanie,
a potem wszystko wymieszała i upiekła bożonarodzeniowe ciasto. Ale ten wypiek
nie jest do końca udany. Składniki zbuntowały się i każdy
ciągnie w swoją stronę, twierdząc że to on jest najważniejszy. Szczególnie nie
przypadł mi do gustu Kosma – nie przekonuje mnie sposób w jaki autorka
zbudowała tę postać: wypadł ze statku kosmicznego, jest niewidzialny, bo mówi
stare kalesony, zna tajniki telepatii i teleportacji, ma antenkę i jeszcze
rodzice przylatują po niego statkiem kosmicznym. Za bardzo ten kosmita jest kosmiczny
w swojej kosmiczności. Zupełnie jakby autorka brak ciekawego pomysłu na
przebieg akcji uzupełniała wymyślaniem kolejnych umiejętności przybysza z
gwiazd. No i skoro metalowy przyjaciel potrafi prawie wszystko, co tylko można
było wziąć z literatury s-f trochę trudno docenić trud dzieci włożony w pomoc
Kosmie...
Przyznaję jednak, że książkę tę przeczytałem na razie sam. Dopiero 1 grudnia zacznę ją czytać swoim dzieciom i wtedy zapewne kilka powyższych opinii będę musiał zweryfikować.
/BW/
Kosmiczne święta
tekst: Ingelin Angerborn
ilustracje: Per Gustavsson
Kosmiczne święta
tekst: Ingelin Angerborn
ilustracje: Per Gustavsson
Zakamarki 2018
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Chcesz coś dodać? Śmiało!