Przyznaję, że miałem wątpliwości czy w dzieciństwie znałem komiks
Mieczysława Piotrowskiego... Jednak czytając go z dziećmi natrafiłem na stronę,
na której myśliwi wchodzą do zoo przebrani za zwierzęta. Kształty tych
zwierząt, wystające z nich głowy - to wszystko okazało się przedstawieniem tak
ikonicznym dla mojej pamięci, że po latach przypomniałem sobie o zajączku Szare
Uszko. Tak, znałem go. Tak, czytałem. Tak, bawiło mnie to. A dzisiaj? Nadal
jest dobrze. Nadal mnie to bawi i moje dzieci też!
W czasie lektury przypominałem sobie więcej obrazków np. te
o zmieniających kolory psach na przykład (czerwony ze wściekłości i ogarnęła go
czarna rozpacz). Pamiętam jak na szczególnie nudnych lekcjach w szkole
podstawowej i średniej uprawiałem tzw. komiks ławkowy, co polegało na rysowaniu
absurdalnych historyjek z dymkami. Nie porównuję swoich wypocin z dziełem
totalnym z jakim mamy do czynienia w przypadku komiksu Piotrowskiego, jednak
znajduję w nim podobną radość z kreowania lekko absurdalnej historii, podszytej
specyficznym humorem. Przy tym opowieść ta nie służy jedynie do czczego
śmiechu, ale niesie w sobie poważniejsze przesłanie i wykorzystuje znane
literacko motywy.
![]() |
Myśliwi przebrani za zwierzęta wchodzą do zoo |
Myślę, że warto oddać głos samemu autorowi, którego wypowiedź
czytamy w posłowiu. Rzadko mamy okazję czytać tak celne i ciekawe wypunktowanie
najistotniejszych cech utworu napisane przez samego twórcę i to jeszcze w
podobnym stylu jaki znajdujemy w komiksie:
„Bohaterem jest szarak – aluzja: szary, zwyczajny człowiek – narażony na wszelkie niebezpieczeństwa. Każda sytuacja na niego poluje. Jest przedmiotem ustawicznej nagonki – dopóki: naiwny, niewykształcony, bezbronny – boi się wszystkiego. Zebranie myśliwych – aluzja: zbrojenia. Instytut Lotów – aluzja: wykorzystanie techniki do celów pokojowych, naukowych. Polowanie myśliwych – ironia na temat ostatecznej bezsiły złych sił. Strach, panika, zabobon – ucieczka do miasta – nauka – uśmiech: to co kiedyś wywoływało panikę, tym człowiek dzisiaj sam kieruje. Nawet szarak znajduje swe miejsce. Wraca do swej wsi i imponuje starym szarakom”.
Piotrowski opowiada tę historię na kilku poziomach:
obrazkami, dymkami i wreszcie rozbitą na dłuższe i krótsze fragmenty prozą.
Mętlik? Nigdy w życiu. Kilkakrotnie już czytałem „Szare Uszko” dzieciom i to
jest doskonałe do czytania. Ta fabuła nawet działa na różnych poziomach –
dzieci widzą w niej historię ściganego zająca, dorośli metaforę życia, awansu społecznego albo krytykę polowania, a to wszystko
podszyte zostało pierwszorzędnym humorem drzemiącym w języku. A jakby tego
wszystkiego było mało to znajdziemy w "Szarym Uszku" jakże lubiane
przeze mnie autotematyczne wstawki o proporcjach (świetne!) i porady jak należy
czytać komiks.
Styl rysunków Piotrowskiego jest zupełnie nie do
podrobienia. Na pierwszy rzut oka te rysowane grubą kreską grafiki wyglądają
dziecinnie, ale zapewniam, że to jedynie pierwsze wrażenie. Kompozycja, kolor,
rozmiarowanie - te wszystkie elementy zbliżają te ilustracje do sztuki. Ba,
wiele całostronicowych rysunków wygląda jak obrazy i dobrze by się sprawdziło w
ramach na ścianie.
Na końcu książki znalazł się krótki tekst, w którym Jarosław
Borowiec ciekawie opisuje życie i twórczość Piotrowskiego, jak również
przytacza ciekawe fakty na temat poszukiwań oryginalnych plansz komiksu.
Dowiadujemy się stamtąd, że historia Zajączka była bardzo bliska sercu
Piotrowskiego i realizował ją przed komiksem kilkakrotnie (w formie książki dla
dzieci i filmu animowanego realizowanego z wybitnym operatorem Janem
Laskowskim).
Szkoda, że to wznowienie przeszło trochę bez echa. Zawsze
jednak możecie to zmienić dopóki jeszcze nakład się nie wyczerpał. A być może
Wydawnictwo Wolno wznowi też jakieś inne książki Piotrowskiego. Z pewnością
warto.
/BW/
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Chcesz coś dodać? Śmiało!