Jako dorosły czytelnik chciałbym wam w pierwszym zdaniu
powiedzieć, że zdecydowanie jest to książka, której należy dać drugą szansę.
Kiedy czytałem ją po raz pierwszy wydawała mi się niezwykle hermetyczna, a jej
wielopoziomowa metaforyka utrudniała lekturę. Być może brało się to stąd, że
zużywałem zbyt duże pokłady energii na rozszyfrowywanie kodu i niewiele
zostawało jej już na banalne rozkoszowanie się fabułą? W każdym razie przy
drugim czytaniu wszystko nagle zaczęło do siebie pasować.
Oto dziewczynka, której rodzice się rozwiedli, przed
problemami w rodzinie ucieka do lasu. Staje się tam pozbawionym tożsamości
Żołnierzem w hełmie i wchodzi w relacje z gadającymi zwierzętami, które w
leśnych odstępach odtwarzają sytuacje z jej życia, niejako oswajając je,
tłumacząc. Las symbolizuje tutaj wnętrze, świadomość dziewczynki i zmienia
kolory w zależności od jej stanów emocjonalnych. Książka pokazuje w poetycki
sposób (określenie poetycki wydaje mi się najbardziej odpowiednie) jak dziecko
z rozbitego domu traumatycznie zmaga się z nową sytuacją. Melanie Rutten przetwarza
traumę dziecka z rozbitego domu i przetwarza ją na często bolesne, ale też
krzepiące i pozytywne obrazy, które podane zostają w anturażu znanym z bajkowego/baśniowego
uniwersum.
Nie czytałem innych książek Rutten wydanych przez Wytwórnię, ale z
tego, co się zorientowałem to ich bohaterami były tylko zwierzęta, które tutaj
schodzą trochę na drugi plan. Jest to jednak bardzo bogaty drugi plan. Zwierząt
jest naprawdę dużo i każde ma swoją rolę do odegrania, a jakby tego było mało
to jako pełnoprawni bohaterowie występują tu listek i księga. "Mój
las" to w zasadzie picturebook, który oszczędnie dawkuje tekst (przekład
Jacek Mulczyk-Skarżyński) bazując głównie na ilustracjach. Są to w mojej opinii
ilustracje wspaniałe - zobaczcie jak na jednej stronie i na jednej na wpół
abstrakcyjnej ilustracji Melanie Rutten udaje się pokazać czas miłości
rodziców! I ta różnorodność i bogactwo. Kiedy dziewczynka bawi się w lesie
dostajemy na dwóch stronach kilka zupełnie oddzielnych światów! Podoba mi się
też kolorystyka tej książki, która udowadnia, że barwy najlepiej widać, kiedy
dookoła nich zostanie trochę bieli...
Warto do powyższego dodać jedną istotną glosę, którą
zasugerowałem w inicjalnym zdaniu - w "Moim lesie" łatwiej chyba
zabłądzić czytelnikowi dorosłemu. Edukacja i doświadczenie każe nam
interpretować te obrazy, szukać w nich rozwiązań, traktować jak
łamigłówki. Jednak dzieci podchodzą do tej
fabuły zupełnie inaczej. To zapewne wynik tego, że autorka dobrze oddała
meandry dziecięcej psychiki i zachowań - każdy kto jest rodzicem dobrze wie jak
szybko dzieci potrafią zmieniać nastrój, jak z jednej opowieści płynnie
przechodzą do innej, zupełnie z tą pierwszą niezwiązanej, jak łatwo powołują do
życia różne postacie i wchodzą z nimi w interakcje, traktując jak istoty z krwi
i kości. Dorośli te wspaniałe umiejętności zatracają i kryje się w tym niestety
nieubłagalny fatalizm naszych ziemskich losów. I czytając "Mój las" moim dzieciom zrozumiałem
jak wielkim ułatwieniem jest nie musieć skupiać się na interpretacji i po
prostu dać się ponieść kolejnym przedstawianym zdarzeniom. Dzieci potrafią to
doskonale.
/BW/
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Chcesz coś dodać? Śmiało!