Przegląd roślin dla dzieci, drzew, zwierząt czy planet.
Takich książek wychodzi naprawdę sporo. I często kusi okładka i ilustracje, a
potem... nie ma tej chemii. Bo w książkach popularnonaukowych dla dzieci,
takich stworzonych w stylu encyklopedycznym, w których nie pojawia się fabuła jakaś
chemia musi być. Nie wystarczy żeby było kolorowo i wyczerpująco.
"Inwentarze" wydawane w Polsce przez Zakamarki zawsze
były bardzo chwalone, chociaż osobiście nie miałem z nimi styczności.
"Inwentarz kwiatów" to pierwsza książka z tej serii, którą wziąłem do
ręki. Nie stworzyli jej polscy autorzy, więc pomyślałem, że pewnie będzie w
niej dużo egzotyki. Tymczasem - wcale nie. To jest książka przede wszystkim o
kwiatach, które rosną wszędzie. Takich opatrzonych, znanych - stokrotka, mak
polny, żywokost, złocień, jaskier, dzika róża... Jakby dać temu wydawnictwu
tytuł "Kwiaty polskie" to nikt by nie oponował. Może z wyjątkiem
spadkobierców Tuwima.
Rośliny zostały w "Inwentarzu" narysowane i są to
takie rysunki akurat - gdzieś pomiędzy ryciną z dawnego atlasu botanicznego a
rysunkiem na opakowaniu z nasionami. Bardzo istotne są jednak opisy, bo wiadomo
że rodzaje kwiatostanów, nazwa łacińska czy przynależność do rodziny to nie są
informacje szczególnie łatwe do zapamiętania. Ale już powiedzenie, które
kwiaty są jadalne, a które trujące to wiedza potrzebna. Dobrze wiedzieć, że kwiatek takiego złocienia można sobie wciągnąć
na surowo i jeszcze się oblizać. A zatem czytajmy, poznawajmy i jedzmy!
/BW/
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Chcesz coś dodać? Śmiało!