Napisanie poważnej recenzji o "Dog Manie" jawi się
jako zadanie tyleż karkołomne, co po prostu niepotrzebne. No bo po co wymądrzać się o czymś, co z założenia nie jest poważne i stanowi tylko przejaw
czystej zabawy konwencją? Komiks wyrosły na bazie "Kapitana Majtasa",
to swego rodzaju spin-off serii o dyrektorze zmieniającym się w superbohatera w
majtkach - policjant o ciele człowieka i głowie psa po raz pierwszy pojawił się
w tomie "Kapitan Majtas i straszliwy spisek Stefana Spodniosika".
Harold i George, bohaterowie KM narysowali ten komiks podczas lekcji. Jednak
historia, która stanowiła drugorzędny element fabuły, tak spodobała się Davowi
Pilkeyowi, że postanowił rozbudować ją do rozmiarów osobnego komiksu. Dzisiaj
tomów jest już sześć, a komiks utrzymuje się liście bestsellerów New York
Timesa. Cóż zatem jest takiego w tym komiksie, że dzieci świrują na jego punkcie?
"Kapitan Majtas" stanowi połączenie komiksu
superbohaterskiego z opowieścią z lat szkolnych, w której pojawiają się niezbyt
lubiani nauczyciele, wredni koledzy i cała otoczka zinstytucjonalizowanej
placówki edukacyjnej. Zasadniczo KM nie jest jednak komiksem, to połączenie
komiksu i powieści - przy czym części tekstowych jest więcej.
"Dog Man" nie posiada odniesienia szkolnego,
rozgrywa się w umownym mieście, w którym siły policyjne są (łagodnie mówiąc)
nieudolne, a na ulicach wciąż pojawiają się dziwne i podstępne kreatury.
Głównym elementem fabuły są starcia tytułowego psio-gliny z jego głównym
przeciwnikiem kotem Petem (i innymi burzycielami porządku - przeważnie
powołanymi do życia przez kota). Dog Man mimo iż jest najlepszym i najbardziej
myślącym śledczym nie wyzbył się psich nawyków, skacze na swojego Szefa, liże
go, a gdy widzi piłeczkę zawsze chwyta ją w zęby i nie puszcza itp. Te
sekwencje przedstawiające psie zachowania zajmują sporą część komiksów. Tak,
"Dog Man" jest bez wątpienia 100-procentowym komiksem - rysowanym w
manierze kanciastego, szkicowego stylu bazgrołów tworzonych w czasie lekcji. Co
ważne chociaż te historie dzieją się bardzo szybko i akcja gna na łeb na szyję,
to zmiany między poszczególnymi kadrami są niewielkie. Poszczególne akcje
zostały przez Pilkeya rozpisane na wiele obrazków, dzięki czemu dzieciom
łatwiej się połapać w fabule. Przy tym autor unika szczegółów w kadrach, rysuje
grubą krechą, stawia na najważniejsze elementy, dzięki którym może prowadzić
akcję. Nigdy nie zapomina też o tym, żeby styl wyglądał na amatorski - zwróćcie
uwagę jak postacie trzymają przedmioty!
Fabuła stanowi zawsze sekwencję następujących po sobie
zdarzeń z udziałem głównego bohatera i Peta. Autor stosuje też narrację
równoległą. W swoich historiach Pileky chętnie sięga po czarodziejskie mikstury,
które napędzają akcję a służą do ożywiania lub zmiany charakteru/umiejętności
postaci (np. "Ogar-żelki", "Sprej życia", "Sprej
ojej", "Sprej niewidzialności"). Nie ma tutaj żadnych wyjaśnień
skąd się takie eliksiry wzięły, przeważnie można je po prostu kupić w sklepie.
Jedną z historii przedstawionych w pierwszej części pt. "Dog Man"
jest wymazanie przez kota Peta zawartości wszystkich książek na świecie (za
pomocą Anihilatora druku 2000). W wyniku tych działań ludzie zaczynają durnieć
(jeden zakochał się nawet w worku śmieci). Kot Pet orientuje się, że wymazywanie
książek jest na dłuższą metę bez sensu, bo z nikim nie można się dogadać, a że
w jego pokoju została biblioteczka niewymazanych książek zaczyna czytać i staje
się mądrzejszy. Na szczęście do regałów Peta dociera też Dog Man, który zanosi
książki do szkoły. Świat zostaje uratowany. Tak mniej więcej toczą się te
historie. Oczywiście wszystko to zostało "doprawione" sporą liczbą
żartów o pierdzeniu i robieniu kupy, co jak wiadomo dzieci wręcz uwielbiają.
utor daje też dzieciom wytchnienie w lekturze (bo tempo
zaiste jest spore) - w komiksach znajdziemy strony interaktywne, które
poruszane dają efekt animacji. Pamiętam jak kiedyś rysowało się takie animacje
w rogach zeszytów. A na końcu każdego domu są numerowane instrukcje, za pomocą
których można narysować bohaterów - jak kiedyś w Kajku i Kokoszu czy Tytusie.
Podsumowując - jeśli szukacie dla swoich dzieci ambitnych,
edukacyjnych historii komiksowych to "Dog Man" nie jest dla was, ale
jeśli chcecie dać im opowieść czysto rozrywkową, a przy tym zachęcającą do
własnych prób komiksowych (Kostek narysował wiele historii inspirowanych DM) to
wybierzcie te szalone historie o policjancie z głową psa. A jeśli chodzi o
zachętę dla rodziców - jest to najpewniej ostateczna, artystyczna forma komiksu
ławkowego, który wielu z was tworzyło na nudnych lekcjach, ale dzisiaj nie chce
się do tego przyznać. Być może ktoś z was chciałby sobie tamte czasy
przypomnieć?
/BW/
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Chcesz coś dodać? Śmiało!