wtorek, 10 września 2019

, , ,

Psio-glina w akcji ("Dog Man", scenariusz i rysunki: Dav Pileky, Wydawnictwo Jaguar)


Napisanie poważnej recenzji o "Dog Manie" jawi się jako zadanie tyleż karkołomne, co po prostu niepotrzebne. No bo po co wymądrzać się o czymś, co z założenia nie jest poważne i stanowi tylko przejaw czystej zabawy konwencją? Komiks wyrosły na bazie "Kapitana Majtasa", to swego rodzaju spin-off serii o dyrektorze zmieniającym się w superbohatera w majtkach - policjant o ciele człowieka i głowie psa po raz pierwszy pojawił się w tomie "Kapitan Majtas i straszliwy spisek Stefana Spodniosika". Harold i George, bohaterowie KM narysowali ten komiks podczas lekcji. Jednak historia, która stanowiła drugorzędny element fabuły, tak spodobała się Davowi Pilkeyowi, że postanowił rozbudować ją do rozmiarów osobnego komiksu. Dzisiaj tomów jest już sześć, a komiks utrzymuje się liście bestsellerów New York Timesa. Cóż zatem jest takiego w tym komiksie, że dzieci świrują na jego punkcie?


"Kapitan Majtas" stanowi połączenie komiksu superbohaterskiego z opowieścią z lat szkolnych, w której pojawiają się niezbyt lubiani nauczyciele, wredni koledzy i cała otoczka zinstytucjonalizowanej placówki edukacyjnej. Zasadniczo KM nie jest jednak komiksem, to połączenie komiksu i powieści - przy czym części tekstowych jest więcej.



"Dog Man" nie posiada odniesienia szkolnego, rozgrywa się w umownym mieście, w którym siły policyjne są (łagodnie mówiąc) nieudolne, a na ulicach wciąż pojawiają się dziwne i podstępne kreatury. Głównym elementem fabuły są starcia tytułowego psio-gliny z jego głównym przeciwnikiem kotem Petem (i innymi burzycielami porządku - przeważnie powołanymi do życia przez kota). Dog Man mimo iż jest najlepszym i najbardziej myślącym śledczym nie wyzbył się psich nawyków, skacze na swojego Szefa, liże go, a gdy widzi piłeczkę zawsze chwyta ją w zęby i nie puszcza itp. Te sekwencje przedstawiające psie zachowania zajmują sporą część komiksów. Tak, "Dog Man" jest bez wątpienia 100-procentowym komiksem - rysowanym w manierze kanciastego, szkicowego stylu bazgrołów tworzonych w czasie lekcji. Co ważne chociaż te historie dzieją się bardzo szybko i akcja gna na łeb na szyję, to zmiany między poszczególnymi kadrami są niewielkie. Poszczególne akcje zostały przez Pilkeya rozpisane na wiele obrazków, dzięki czemu dzieciom łatwiej się połapać w fabule. Przy tym autor unika szczegółów w kadrach, rysuje grubą krechą, stawia na najważniejsze elementy, dzięki którym może prowadzić akcję. Nigdy nie zapomina też o tym, żeby styl wyglądał na amatorski - zwróćcie uwagę jak postacie trzymają przedmioty!



Fabuła stanowi zawsze sekwencję następujących po sobie zdarzeń z udziałem głównego bohatera i Peta. Autor stosuje też narrację równoległą. W swoich historiach Pileky chętnie sięga po czarodziejskie mikstury, które napędzają akcję a służą do ożywiania lub zmiany charakteru/umiejętności postaci (np. "Ogar-żelki", "Sprej życia", "Sprej ojej", "Sprej niewidzialności"). Nie ma tutaj żadnych wyjaśnień skąd się takie eliksiry wzięły, przeważnie można je po prostu kupić w sklepie. Jedną z historii przedstawionych w pierwszej części pt. "Dog Man" jest wymazanie przez kota Peta zawartości wszystkich książek na świecie (za pomocą Anihilatora druku 2000). W wyniku tych działań ludzie zaczynają durnieć (jeden zakochał się nawet w worku śmieci). Kot Pet orientuje się, że wymazywanie książek jest na dłuższą metę bez sensu, bo z nikim nie można się dogadać, a że w jego pokoju została biblioteczka niewymazanych książek zaczyna czytać i staje się mądrzejszy. Na szczęście do regałów Peta dociera też Dog Man, który zanosi książki do szkoły. Świat zostaje uratowany. Tak mniej więcej toczą się te historie. Oczywiście wszystko to zostało "doprawione" sporą liczbą żartów o pierdzeniu i robieniu kupy, co jak wiadomo dzieci wręcz uwielbiają.


utor daje też dzieciom wytchnienie w lekturze (bo tempo zaiste jest spore) - w komiksach znajdziemy strony interaktywne, które poruszane dają efekt animacji. Pamiętam jak kiedyś rysowało się takie animacje w rogach zeszytów. A na końcu każdego domu są numerowane instrukcje, za pomocą których można narysować bohaterów - jak kiedyś w Kajku i Kokoszu czy Tytusie.

Podsumowując - jeśli szukacie dla swoich dzieci ambitnych, edukacyjnych historii komiksowych to "Dog Man" nie jest dla was, ale jeśli chcecie dać im opowieść czysto rozrywkową, a przy tym zachęcającą do własnych prób komiksowych (Kostek narysował wiele historii inspirowanych DM) to wybierzcie te szalone historie o policjancie z głową psa. A jeśli chodzi o zachętę dla rodziców - jest to najpewniej ostateczna, artystyczna forma komiksu ławkowego, który wielu z was tworzyło na nudnych lekcjach, ale dzisiaj nie chce się do tego przyznać. Być może ktoś z was chciałby sobie tamte czasy przypomnieć?

/BW/



Share:

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Chcesz coś dodać? Śmiało!