W naszym kraju, pisarz posiadający malownicze albo traumatyczne
wspomnienia z dzieciństwa przeważnie myśli sobie, że koniecznie powinien
napisać na ten temat powieść inicjacyjną ustawioną w przedziale między Schulzem
a Masłowską. Dzieje się tak dlatego ponieważ nad Wisłą większość obywateli
chce zostać poważnymi pisarzami, których wizje będą rozbudzały wyobraźnię
czytelników. Tymczasem nieżyjący już pisarz szwedzki Ulf Stark postanowił swoje
wspomnienia z dzieciństwa uczynić materiałem na książkę dla dzieci. Większość naszych
krajowych twórców plułaby sobie w brodę, że jak to? Moje wspaniałe dzieciństwo
to przecież metafora wszechświata, uniwersalne uniwersum wszystkiego i mam je zmarnować
dla jakichś tam, za przeproszeniem, smarków?
A tymczasem Stark wziął swoje wspomnienia - ale takie no excuse czyli z podziwianiem piersi
opalających się pań czy z wchodzeniem przed nadjeżdżające samochody - wymieszał
je z niewielką liczbą zdarzeń "nadprzyrodzonych" i powstały historie,
które czytają się same. To ścisłe przemieszanie prawdziwych doświadczeń i
fikcji sprawiło, że choć nie wszystkie wydarzenia przedstawione miały się prawo
wydarzyć, to jednak przy odrobinie autosugestii nie sposób włożyć ich na stałe
miedzy bajki. Jednym zdaniem - fabuła jest jednocześnie wiarygodna i niewiarygodna.
Akcja dzieje się w Szwecji, w latach 50. i dla każdego kto czytał polskie powieści opisujące tamten okres jest to generalnie kosmos. Przecież wszystkie przedstawione przez Starka wydarzenia, od prężenia muskułów do pierwszych pocałunków, tak bardzo wydają się współczesne i dzisiejsze, że doprawdy trudno uwierzyć, że u nas wtedy na sztandarach powiewała zajęcza morda Stalina.
Małe miasteczko
Stureby, ojciec dentysta, kilku takich którzy zawsze dokuczają, dziewczyna,
która odczuwa już znacznie więcej i przede wszystkim nonkonformistyczny kumpel
Percy, symbolizujący wszystkich kumpli, którzy mieli od nas więcej wyobraźni,
śmiałości, bezczelności, więcej rozumieli i wiele się od nich nauczyliśmy a
później zniknęli gdzieś na manowcach życia. I jeżeli miałbym układać kanon chłopackich
książek to dwie powieści Ulfa Starka (trzecią mają Zakamarki wydać w marcu)
byłyby w tym kanonie na samym początku. Nie sposób opisać wielkości tych książek. Żeby ją zrozumieć, trzeba te powieści, po
prostu i po bożemu, przeczytać. Do czego was z całego serca zachęcam.
/BW/
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Chcesz coś dodać? Śmiało!