poniedziałek, 5 września 2016

Pierwsze krótkie gadki („Pucio uczy się mówić” tekst: Marta Galewska-Kustra, ilustracje: Joanna Kłos)


Picture book mający zachęcać małe dzieci do mówienia. Nasza Księgarnia konsekwentnie wydaje od jakiegoś czasu książki do ćwiczeń logopedycznych, w których potrafi dobrze zrównoważyć cele terapeutyczne z artystycznymi. Tylko tyle i aż tyle (jednak z naciskiem na „aż”). Zauważyłem bowiem, że to zrównoważenie często nie udaje się w wydawnictwach (nie tylko logopedycznych oczywiście) sygnowanych przez różne ośrodki, fundacje czy instytucje, które przygotowują pozycje o wartościowej treści, ale z okropną warstwą graficzną. W „Puciu” jest inaczej, za sprawą Joanny Kłos i jej prostego, czytelnego ilustracyjnego stylu.



Na kartonowych stronach śledzimy opowieść rodzinną – rodzice, trójka dzieci, pies, kot plus babcia i dziadek na wsi. Rozkładówki przedstawiają typowe sytuacje z życia – wspólne jedzenie obiadu, wspólne muzykowanie, spacer po mieście, po parku, wizytę na wsi, w lesie, na dworcu. Każda z tych sytuacji jest oczywiście doskonałą okazją do usłyszenia najróżniejszych odgłosów i dźwięków. Wszak o wyrazy naśladujące dźwięki przede wszystkim tutaj chodzi.

Tekst autorstwa logopedki Marty Galewskiej-Kustry (która dla NK napisała już kilka logopedycznych książeczek) jest prosty, ograniczony do zdań trzywyrazowych, natomiast najważniejsze – w tekście zaznaczone boldem – są właśnie dźwięki i odgłosy. Od razu warto napisać, że nie wszystkie odgłosy pokazane na obrazkach (w tradycyjnych komiksowych dymkach) znajdziecie także w tekstach! Dlatego uważnie przyglądajcie się zarówno tekstowi, jak i ilustracjom!




Cóż ja mogę napisać? Według mnie książka doskonale spełnia swoje zadanie. Nie żebym był jakimś specjalistą, ale czytam „Pucia” już dwa tygodnie z Matyldą i bardzo ładnie współpracuje – powtarza, pokazuje, zapamiętuje, a po czytaniu sama przegląda powtarzając ulubione „kawałki”. Kolejny plus – na starsze dzieci też „Pucio” działa. Na pierwszy rzut oka (i ucha) fabuła może wydawać się dla nich mało interesująca. A jednak mój pięcioletni Kostek chętnie bierze udział w zabawie razem z Matysią. Wydaje mi się, że jest to zasługa autorki i ilustratorki – paniom udało się, pomimo pierwszoplanowego edukacyjnego celu, zindywidualizować bohaterów i przedstawić ich familijne życie całkiem ciekawie. Zapamiętujemy, co lubi Pucio, Misia, Bobo, tata, mama a nawet pies. Każdego z osobna można tutaj skojarzyć, a niektórych nawet polubić. Na obrazkach pomieszczone też zostało sporo szczegółów. Właśnie "sporo" to dobre słowo, ponieważ nie ma ich w nadmiarze, jest akurat tyle, żeby słuchacze i oglądacze się nie znudzili. Aha, należy też obowiązkowo przeczytać instruktażowy wstęp.

Podsumowując krótkim zdaniem: Tak, Pucio jest chłopcem, z którym warto pogadać.

/BW/


Share:

4 komentarze:

  1. Przeglądałam tę książkę ostatnio w księgarni i ilustracje BARDZO mi się podobały. Też pomyślałam o tym, że to w sumie rzadkie, by pomocowa treść szła w parze z wysokim poziomem artystycznym, a tutaj tak właśnie jest.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ogóle trudno znaleźć takie książki na rynku - myśmy dostawali dla Matyldy od logopedy zestawy ćwiczeń z rysunkami i słuchawkami, których ona nie lubiła. Nudziło ją to. A "Pucio" jej się spodobał. Jeden minus to, że target ograniczony i nie każdy może to na dzieciach wypróbować;)

      Usuń
  2. Cudowna książka! Szkoda, że nie wpadłam na nią wcześniej, bo kupiłabym mojej małej kuzynce.

    OdpowiedzUsuń
  3. Zakochałam się w tej książce. Jest piękna. Proste i urokliwe ilustracje w pięknej palecie kolorystycznej. Odczuwam czystą przyjemność czytając ją z moim dwulatkiem i chcę takich książek więcej (dobrze, że w styczniu premiera drugiej części).

    OdpowiedzUsuń

Chcesz coś dodać? Śmiało!