środa, 12 października 2016

Ezop wiecznie żywy („Uwaga, wilk! i inne bajki Ezopa”, tekst: Cristóbal Joannon, ilustracje: Agata Raczyńska, „Żywot Ezopa Fryga, mędrca obyczajnego z przypowieściami jego”, oprac. Antonina Jelicz, ilustracje: Zbigniew Rychlicki)


Z okazji premiery nowej książki z bajkami Ezopa w Naszej Księgarni chciałbym zaproponować wam krótką podróż do przeszłości. Wszak podróże podobno kształcą.

Oto mamy rok 1950, w Polsce trwa najczarniejsza noc stalinizmu, a Antonina Jelicz kończy polonistykę na Uniwersytecie Łódzkim. Pewnie nie macie pojęcia kim jest Antonina Jelicz? Otóż już wkrótce zostanie autorką wybitnych opracowań literatury staropolskiej. Dla tej recenzji jednak ważne jest to, że po studiach przyjeżdża do Warszawy i w 1951 roku dostaje pracę jako redaktor w Naszej Księgarni. Czasy są ciężkie. Także dla literatury dziecięcej. Jelicz przejmuje w wydawnictwie opiekę nad serią „Biblioteka Klasyków”. Długo w NK nie pracuje. W tym samym roku przechodzi do PIW-u, gdzie w pełni rozwinie skrzydła. Kilka książeczek z serii BK zdążyło się jednak ukazać. 




Być może myślicie, że w serii „Biblioteka Klasyków” ukazywały się klasyczne baśnie Andersena albo wiersze Konopnickiej czy Tuwima... Nic z tych rzeczy. Była to klasyka bardziej leciwa. Niekoniecznie dziecięca. Którą łatwo było odpowiednio „nadbudować”. W tej właśnie serii ukazał się „Żywot Ezopa Fryga, mędrca obyczajnego z przypowieściami jego” (1951) autorstwa Biernata z Lublina, wczesnorenesansowego poety. Czy była to wersja podrasowana dla dziecięcego czytelnika? Nie. Czysty Biernat, że tak powiem. Oczywiście wiersz o życiu bajkopisarza został znacznie okrojony, a po nim znalazł się wybór bajek. Ten wybór i wstęp Antoniny Jelicz to były jedyne działania, w których można domyślać się, że to wydawnictwo zostało stworzone z myślą o dzieciach!

We wstępie Jelicz przybliża najmłodszym czasy Biernata a robi to w sposób bardzo propagandowy. Pamiętajmy jest stalinizm, autorka dostała pierwszą pracę po studiach – obrywa więc i kler, i szlachta, a Biernatowi jako przedstawicielowi mieszczaństwa (który to stan stalinizm nawet tolerował), ciągle ktoś rzuca kłody pod nogi. Zaprezentowane bajki także przeszły odpowiednią ideologiczną selekcję. Zresztą, przeżyjmy to jeszcze raz. Oto krótki cytat:

„Takie gadki (bajki – przyp. BW) powtarzano sobie, wędrowały z ust do ust, zapisywano je często, zwłaszcza jeśli były zabawne i pouczające. Dostawało się w nich złym panom wyzyskującym ubogich ludzi, chytrym oszustom, chciwym księżom, co więcej dbali o własny zysk niż o zbawienie, o które tak kazali troszczyć się wiernym”.

Czujecie ten klimat? Ilustracje są dziełem Zbigniewa Rychlickiego, który też dopiero zaczynał ilustrowanie książek dla NK.





65 years later...


Do księgarni trafia książka „Uwaga, wilk! i inne bajki Ezopa”. Napisał ją chilijski autor Cristóbal Joannon, również pracownik naukowy (a dodatkowo poeta). Zilustrowała Agata Raczyńska, która posiada spore doświadczenie w tworzeniu komiksów. Tutaj z niego skorzystała. Wiele zmieniło się przez te 65 lat, zmieniło się podejście do dzieci i zmieniły się standardy literatury dla najmłodszych. Wiemy o tym, ale trudno to sobie niekiedy wyobrazić. Chyba, że pozwolimy sobie na krótkie (naprawdę!) porównanie.



 

W 1951 roku nie przejmowano się tym, żeby język książki skierowanej do dzieci był dostosowany do ich możliwości poznawczych. „Żywot Ezopa Fryga...” Biernata z Lublina w opracowaniu Jelicz może służyć za przykład skrajny. Z tym tekstem mają problem nawet studenci polonistyki (poniżej strona).



W 2016 roku bajki ezopowe zostały zaprezentowane w formie rozkładówkowych komiksów. Tak, komiksów! Bohaterowie nie przemawiają staropolszczyzną, mówią prosto i krótko. Jak to w komiksowych dymkach, gdzie teksty zwykle raczej się skraca zamiast wydłużać.



Warto może też dodać, że dzieło Biernata to jest autorskie spojrzenie renesansowego poety na życie i spuściznę starożytnego bajkopisarza. W „Uwaga! Wilk...” dostajemy już tylko bajki Ezopa. Autor korzystał zresztą (czemu trudno się dziwić) z wydań: hiszpańskiego (2004) i angielskiego (2003). Przestała liczyć się ideologia, liczy się przekaz.
Jelicz wybrała bajki, które pasowały jej do obrazu Biernata jako prostego człowieka prześladowanego przez burżujów, Joannon przypomina teksty do dzisiaj zaskakujące aktualnością i mądrością. Wyjaśnia to zresztą w posłowiu. 


W kwestii ilustracji. Zbigniew Rychlicki pięknie nawiązał do miniatur (i inicjałów), którymi niegdyś ozdabiano księgi. Są to ilustracje czarno białe, a jedynym dodatkowym kolorem jest krwista czerwień okładki. Książka, jak to w latach 50., została wydana bardzo starannie (szyta, twarda okładka) i przyznać trzeba, że do dzisiaj przyciąga wzrok i brak jej większych uszkodzeń.
Ilustracje Raczyńskiej to komiksy. Pomysł, żeby w taki sposób zaprezentować teksty Ezopa był ryzykowny. Sztuka ta jednak udała się. Forma jest nowoczesna, a jednak teksty nadal działają. Są dydaktyczne i filozoficzne. Czytaliśmy z zainteresowaniem.




I na koniec może jeszcze krótkie wyjaśnienie po co w ogóle to porównanie? Wydaje mi się, że jesteśmy tutaj gdzie jesteśmy – w Polsce, w Europie, w roku 2016 – żeby bohaterowie bajek Ezopa mogli porozmawiać komiksowymi dymkami. Frazę Biernata z Lublina sugerowałbym zostawić jednak maturzystom i studentom.

/BW/


Share:

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Chcesz coś dodać? Śmiało!