wtorek, 8 listopada 2016

Słonik i świat („Pomelo podróżuje” tekst: Ramona Bădescu, ilustracje: Benjamin Chaud)


„Pomelo podróżuje” (Wydawnictwo Zakamarki) to dopiero pierwsza książka o przygodach słonika (stworzonego przez duet Bădescu/Chaud), którą przeczytaliśmy. Od dzisiaj traktuję to w kategoriach wielkiego przeoczenia, jednocześnie zdając sobie sprawę, że wiek lat pięciu, który Kostek właśnie osiągnął, daje możliwość pełniejszego zrozumienia tej, ale pewnie też innych historii z pomelowego cyklu.


Jest to bowiem przykład książki, która dojrzewa razem ze słuchaczem/czytelnikiem. Trip słonika po domu, a potem po szosie i Kartofelocji przez młodsze dzieci będzie pewnie odbierany jako zabawne zetknięcie zabawki/stworzenia bajkowego ze światem ludzi. Dla dzieci trochę starszych otwiera się już możliwość ujrzenia znanego im z codziennych doświadczeń świata przez pryzmat filozofująco-poetyckiej wyobraźni Pomelo. A przecież pozostaje jeszcze możliwość wysnucia (przez dzieci jeszcze starsze) ciekawych wniosków społecznych, bowiem Pomelo zgodnie z tradycją długą jak jego trąba (tak jak wcześniej Guliwer i Mikołaj Doświadczyński) pokazuje nam obcą, egzotyczną krainę, żebyśmy mogli dostrzec błędy w krainie własnej.



Przygody Pomelo zostały podzielone na trzy rozdziały: Nieznane, Powietrza! i Kartofelocja. Fakt ten dowodzi moim zdaniem, że autorzy podchodzili do tworzenia tego (jak by nie patrzeć) małoformatowego picture booka podobnie jak do pisania powieści. W „Pomelo podróżuje” każdy rozdział odpowiada o pewnym zamkniętym odcinku czasu, a fabuła o wyprawie słonika wykorzystuje elementy klasycznego „kina drogi”, gdzie bohater zmieniając miejsce pobytu i stykając się z przedmiotami i stworzeniami zmienia punkt widzenia na świat, dostrzega swoje życie z innej perspektywy.

Tę zmianę optyki w przypadku naszego różowego bohatera widać szczególnie (co jest naturalne) w rozdziale ostatnim. Wtedy dociera do Kartofelocji czyli krainy ziemniaków. Ziemniak to jak wiadomo warzywo uznawane powszechnie za mało interesujące, szare, brudne a w kuchni wykorzystywane zwykle jako tło dla smaków bardziej wyrafinowanych. Tymczasem Pomelo w tym niedocenianym warzywie dostrzega wielkie pokłady... człowieczeństwa, albo raczej roślinoczeństwa. I właśnie na podstawie obserwacji życia kartofli (przedstawianych tutaj jako nie odkryte, dzikie plemię żyjące w zgodzie z naturą) słonik dochodzi do najbardziej ważkich społecznych wniosków. We wcześniejszych rozdziałach Pomelo jawił się jako mistrz poetyzowania codzienności, jednak dopiero rozdział ostatni pozwala dostrzec, że nie tylko z niego pięknoduch, ale również społecznik.



Bardzo odpowiada mi forma tej książki. Dosyć mały format, zaokrąglone rogi, wygodna do oglądania także dla młodszych (którym duże strony często mimowolnie się drą;), zdatna do zabrania w jakieś miejsce, gdzie dzieci się nudzą.

A koniec końców lubię takie historyjki, które na pierwszy rzut oka wydają się mało skomplikowane, ale po ich przeczytaniu człowiek pluje sobie w brodę, że znowu zrobił to czego już obiecywał sobie nie zrobić nigdy – ocenił książkę po okładce.

/BW/
Share:

3 komentarze:

  1. I to specyficzne pomelowe poczucie humoru,które dokonuje naturalnej absorpcji. Bezcenne.

    OdpowiedzUsuń
  2. Z tym wiekiem to prawda. Mój czterolatek lubi Pomela, ale prześlizguje się tylko po powierzchni jego przygód. Dziesięciolatka natomiast ma pełną frajdę z podążania za jego humorystyczno-filozoficzną dywagacją i sposobem postrzegania rzeczywistości. To też świetna seria dla dorosłych :) No i edytorsko - super.

    OdpowiedzUsuń

Chcesz coś dodać? Śmiało!