Wydarzeniem ostatniego tygodnia w blogosferze dotyczącej literatury dziecięcej okazała się synteza kartonów dokonana przez panią Zorro. Dowodzi to jak bardzo wszyscy lubimy podsumowania i zestawienia. Oczywiście przeczytałem z przyjemnością i zaciekawieniem. A po lekturze dotarło do mnie, że kartonowymi książeczkami wydawanymi w Polsce rządzi przede wszystkim różnorodność (żeby nie powiedzieć przypadek). Wydawnictwa na wiele sposobów zrozumiały ideę książki kartonowej przedrukowując zagraniczne pewniaki (no właśnie czy pewniaki?) lub wymyślając własne koncepcje (niekiedy z ogromnym sukcesem). Zauważyłem też, że stosunkowo niewiele w tym zbiorze kartonowej poezji skierowanej do dzieci. Dlaczego? Być może taki sposób wydania wciąż jeszcze targetuje się na czytelnika najmłodszego, któremu karton rzeczywiście służy tyleż do pierwszych inicjacji literackich, co doświadczeń organoleptycznych. Widać jednak wyraźnie, że sytuacja się zmienia – wiele pozycji trudno już nazwać kartonówkami w znaczeniu podstawowym. Tak, wydawanie na kartonie to dzisiaj nie tylko trudnozniszczalny sposób prezentacji treści dla najmłodszych, ale coraz częściej atrakcyjne, piękne wydawnictwa zawierające dojrzałe treści.
Piszę o tym, bo Wydawnictwo Bajka zainicjowało właśnie
wydawanie ambitnych kartonówek. Napisałem „ambitnych”, ponieważ obok spisu pani
Zorro jest jeszcze inny, większy, którego pewnie nikomu nigdy nie będzie się
chciało sporządzać. Zawiera on wszystkie kartonówki, których istnienie godzi w
poczucie dobrego smaku. Takie właśnie wydawnictwa opanowały wyprzedaże nad
morzem, w górach i wielkich miastach, pełno ich w bibliotekach, na pocztach
(!), w centrach taniej książki, w supermarketach. Zdarza się, że zawierają wiersze znanych
poetów jak Tuwim, Konopnicka czy Brzechwa, ale przeważnie przeczytać w nich
można twory wierszopodobne, narracjopodobne bądź skróty klasyki dokonane przez
pozbawionych skrupułów psychopatów (tak!). Kolejną sprawą pozostaje ich oprawa
graficzna – często tworzona przez te same osoby, które na zdjęcia z urodzin
dzieci wklejają w photoshopie serduszka i wiązanki kwiatków. Ojojoj. I dlatego
fajnie jak pojawia się coś nowego i jeszcze od razu wysoko zawieszającego
poprzeczkę. Nie są to może wydawnictwa przecierające szlaki, ale życzyłbym
sobie, żeby właśnie takie powszechnie leżały w sklepach, a ludzie powszechnie
je kupowali i czytali dzieciom.
Mowa o dwóch tytułach: „Myszce” Doroty Gellner (z
ilustracjami Dobrosławy Rurańskiej) i „Koala nie pozwala” Rafała Witka (z
ilustracjami Emilii Dziubak).
Dorota Gellner, wiadomo, pisze dużo, ale z pewnością jest
pisarką, która potrafi stworzyć solidny, dobrze zrymowany tekst z pomysłem.
Taki też jest wierszyk o myszce i jej emocjach, które posiadają kolory. Wspaniałą
robotę wykonała Dobrosława Rurańska, która pomysł poetki oddała na swoich
barokowych ilustracjach. A zatem dobrze, bez zgrzytania zębów, się czyta, jest
na co popatrzeć a jeszcze dochodzi wcale nie drugoplanowy walor edukacyjny –
wszak tłumaczenie emocji dzieciom to dla rodziców prawdziwe wyzwanie. „Myszka”
jest gotowa trochę w tym pomóc.
„Koala nie pozwala” Rafała Witka to zbiór zabawnych
wierszyków o australijskim torbaczu. Ostatnio popularnym wśród pisarzy
dziecięcych (patrz: „Koala disco” Oli Cieślak). U Witka czytamy swego rodzaju
aforyzmy, które na sposób humorystyczny przybliżają zwyczaje życia koali. Moje
dzieci złapały je w mig i wydaje mi się, że taki właśnie rodzaj humoru
najlepiej trafia do małych słuchaczo-czytelników. Blisko tym rymowankom do
wyliczanek, podobnie łatwo się przyswajają.
A na deser do tekstów ilustracje popularnej ostatnio Emilii Dziubak –
zabawne, z popkulturowymi mrugnięciami (Koala jako Liberace).
Jednym zdaniem: bardzo udany początek kartonowej serii w
Bajce. Kropka.
/BW/
Wyglądają smakowicie, Koalę mam na liście najbliższych zakupów, Myszę wpiszę chyba na kolejną :)
OdpowiedzUsuńEch, te listy - tylko się wydłużają i wydłużają...
OdpowiedzUsuńobie książki znamy i są rzeczywiście doskonałe! Zgadzam się co do twórców psychopatów, ale co najgorsze... ktoś to jednak kupuje!!!
OdpowiedzUsuńNiestety kupuje i kupować będzie, stąd konieczność naszej i waszej pracy u podstaw:) Pozdrawiamy!
UsuńKoala nie pozwala jest świetna, ale moja Iza już woli ciut więcej tekstu, tylko to mnie blokuje prze zakupem :D
OdpowiedzUsuńTakie dylematy są straszne:(
UsuńKoale Alexa ma na liscie juz od jakiegoś czasu i chyba czas już nabyc ta ksiazke! Mamy już w domu ROK W LESIE zilustrowany przez Emilie Dziubak, ktory jest rewelacyjny i w jego ilustracje można wpatrywac się bez konca!
OdpowiedzUsuńZdecydowanie już czas:) Pozdrawiamy!
Usuń