Kiedyś Konstanty powiedział, że Matylda, jak urośnie będzie weterynarzem.
- Kostusiu...
– zapytałam. - A ty wiesz kto to jest weterynarz?
- Tak -
odpowiedział Kostek - To taka pani, która leczy krokodyle.
Dzisiaj mój
synek (dzięki książce z Wydawnictwa Bajka) wie już, że weterynarz leczy nie
tylko krokodyle (choć wrocławski weterynarz mógłby się specjalizować w
krokodylach, bo mamy przecież spore afrykarium). Wie, że to lekarz zwierząt,
który może się także zajmować np. kontrolą produktów pochodzenia zwierzęcego.
„Fach, że
ach” przedstawia bardzo wiele zawodów w ich miejscu wykonywania. Oglądamy duże
rozkładówkowe ilustracje pokazujące miejsca pracy i specjalistów niezbędnych w
danym miejscu. Poznajemy pracowników opery, hotelu, lotniska, redakcji gazety,
muzeum, a nawet kosmodromu. Uzyskujemy sporo informacji o zawodach, które są
wykonywane w tych miejscach. Możemy się przekonać, że w teatrze pracują nie
tylko aktorzy i reżyser, ale także inspicjent, scenograf i montażysta
dekoracji, kierowniczka literacka i wiele innych osób. A dzięki rozkładówce „Na
budowie” dowiemy się także czym zajmuje się architekt, a czym architekt
krajobrazu.
Przewodnikiem
po mniej lub bardziej intratnych posadach jest pies Kajtek. Kajtek nie szuka
ciepłej posadki (zresztą w książce nie pojawia się pracownik solarium:). Kajtek
szuka pracy, którą będzie lubić. I wymyślona przez Silvie Sanžę a zilustrowana
przez Milana Starý książka pomaga mu ogarnąć tę różnorodność. Wszak z niektórymi
przedstawionymi tutaj zawodami niekiedy w ogóle nie mamy styczności. Świat
oferuje nam ograniczone możliwości poznawcze i percepcyjne. A dzięki tej
pozycji chociaż przez chwilę możemy czuć, że ogarniamy otaczającą nas
różnorodność i przekonać się, którymi ścieżkami nie poszliśmy. My dorośli.
Natomiast dzieci mają tutaj mnóstwo oglądania i dociekania.
W książce
najważniejsze są obrazki. Duże, rozkładówkowe. To na nich przedstawione zostało
miejsce pracy, a na kolejnych dwóch stronach krótko opisani zostali pracownicy
i czym się zajmują. Bogactwo szczegółów kusi, aby określić „Fach, że ach”
mianem picture booka. Ale w żadnym wypadku nie można jej tak szufladkować.
Pojawiają się przecież chociażby komiksowe dymki i konkretne definicje zawodów.
Nam dużą przyjemność sprawiło odszukiwanie na każdym obrazku psa Kajtka i
odczytywanie wypowiedzi licznych bohaterów.
Podsumowując
– po prostu cieszę się z książki, która pokazuje, że dzieci mogą myśleć (już w
młodszym wieku) o swojej przyszłości w znaczenie szerzej perspektywie. Nie
każda dziewczynka musi marzyć o tym, że zostanie księżniczką a nie każdy
chłopiec widzieć siebie jako strażaka gaszącego pożary.
/KS/
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Chcesz coś dodać? Śmiało!