sobota, 8 października 2016

Skarpetkowa powieść łotrzykowska („Niesamowite przygody dziesięciu skarpetek” tekst: Justyna Bednarek, ilustracje: Daniel de Latour)


Fabularny punkt wyjścia w książce Justyny Bednarek znany jest, jak myślę, wielu osobom w wielu krajach. Komuż bowiem nie zaginęła druga skarpetka od pary? Celowo nie piszę: Któż nie zgubił drugiej skarpetki do pary, bo udział „nosiciela” nie wydaje się tutaj istotny. Na temat tego, co się dzieje ze skarpetkami po ich zdjęciu ze stóp powstało już kilka teorii. Tych nieoficjalnych i oficjalnych (jak w książce „Niedoparki” Pavla Šruta). Książka Bednarek, wydana przez Poradnię K, proponuje kolejną. W jaki sposób giną nam skarpetki? Przede wszystkim „giną” to zbyt ostateczne słowo. Nie giną, ale dostają nowe życie(a).


U Šruta (polski przekład jego książki wydało wrocławska Afera w 2012 roku) za znikanie skarpet odpowiadają tytułowe stworki żywiące się skarpetami. Czeski autor stworzył więc baśniowy świat równoległy. Siła książki Bednarek polega natomiast na tym, że ona takiego zabiegu nie stosuje. Jedynym elementem baśniowej fantastyki jest w „Niesamowitych przygodach dziesięciu skarpetek” fakt, że skarpetki żyją, rozmawiają i działają. Jednak ich losy „na wolności” związane są w stu procentach ze światem ludzi i zwierząt. To tam znajdują swoje miejsce. To nie jest świat równoległy, to jest nasz, polski świat z wieloma jego problemami. Odebrałem tę książkę bardzo aktualnie. Uważam, że jej wartość nie polega jedynie na opowiedzeniu kilku pomysłowych historyjek o uciekających skarpetkach. Autorka przekazuje dzieciom zbiór ważnych lekcji na temat funkcjonowania w społeczeństwie. Lekcji, które na jakimś WOS-ie przybrałyby pewnie formę poradnikowej publicystyki. Tymczasem tutaj mamy coś w rodzaju skarpetkowej powieści łotrzykowskiej lub jak kto woli powieści drogi z dziury pod pralką.




Oczywiście trzeba zaznaczyć, że takie kwestie jak adopcja, przynależność partyjna, bezdomność, znęcanie się nad zwierzętami czy sytuacja dziecka w szpitalu zostały tutaj poruszone w sposób dopasowany do dziecięcej wyobraźni i sposobu pojmowania świata. Dlatego książka mimo iż traktuje o poważnych sprawach nie jest dla czytelnika czy czytacza uciążliwa. Akcja toczy się wartko i atrakcyjnie – niekiedy miałem wprawdzie wrażenie, że w którymś tam momencie to dzianie się jest zbyt szybkie, że jeszcze bym poczytał więcej o którejś skarpetce, a tu skok i już zaczyna się kolejna przygoda. Ale to nie jest żaden zarzut, raczej podziw dla łatwości z jaką autorka wymyśla kolejne historyjki, z których każda mogłaby z powodzeniem funkcjonować w osobnej książce.



Książka jest bogato ilustrowana przez Daniela de Latoura, także jeśli ktoś spodziewa się jednego obrazka na rozdział to uspokajam. Młodsze dzieci także będą miały frajdę z przeglądania tego wydawnictwa, podczas gdy starsze zaangażują się w przedstawiane wydarzenia. Ulubiona historyjka Kostka, jest o skarpecie, która została prywatnym detektywem. Jej pierwszą sprawą było odkrycie tożsamości złodzieja ciastek w pewnej cukierni…

A na koniec chciałbym wystąpić z ważnym apelem: Szanujcie wasze skarpetki! One też mają uczucia, plany i marzenia. Pamiętajcie: skarpeta też człowiek.


/BW/
Share:

2 komentarze:

  1. Eh, te skarpety... Chętnie zapoznam się z tą historią i przedstawię ją swojemu Synkowi. A od dzisiaj będę baczniej przyglądała się skarpetom zamieszkującym nasze mieszkanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Naprawdę warto (czytać Bendarek i przyglądać się skarpetom):)

      Usuń

Chcesz coś dodać? Śmiało!