środa, 18 stycznia 2017

Traktacik o męskości


Zasłyszane i przeczytane przeze mnie opinie czyniące z Dawida, głównego bohatera książeczki Pera Nilssona, następcę Mikołajka spowodowały, że po premierze z Wydawnictwa Zakamarki spodziewałem się nieco odmiennych wrażeń. Wydawało mi się, że będzie to kolejna wariacja na temat życia „szkolnego ludu” nasycona humorem i szczyptą ironii, tymczasem dostałem rzecz wychodzącą poza ramy wesołych opowiastek z życia uczniów.


Znalazłem w tej krótkiej historyjce uniwersalną, ponad-metrykalną prawdę o tym jak mężczyźni postrzegają kobiety i jakie popełniają błędy w kontaktach z nimi. Od razu mam taką refleksję, że to błądzenie nie ogranicza się do czasów podstawówki, a wraz z dorastaniem ubiera się tylko w trochę inne maski. Dlatego (zwykle robię to na końcu) polecałbym przeczytanie „Zakochałem się w Milenie” nie tylko odbiorcom w wieku Dawida i Mileny, ale także tym starszym czytelnikom, którzy przedstawionej tutaj lekcji wciąż jeszcze nie odrobili. W tysiącach grubych książek, które krzyczą z kolorowych okładek, że przedstawiają dzieje prawdziwego uczucia, nie uświadczycie nawet cienia takich refleksji, jakie zawarł Nilsson w opowiadaniu o Dawidzie. A wykorzystał do tego dużo mniejszą ilość słów, a wśród tych, których użył niewiele znajdziecie słów „wielkich”. Więc jeśli nie chce się wam brnąć przez wątpliwej jakości narracje, sięgnijcie po tę malutką książeczkę, na okładce której chłopiec wisi na trzepaku, a czarnowłosa dziewczyna głaska psa.



Przed wami rozpisany na pięć starannych rozdziałów traktacik o mężczyznach (czy może też: o męskości). W kolejnych odsłonach tytułowanych nazwami dni tygodnia, chłopiec Dawid, chcąc zwrócić uwagę dziewczyny Mileny, którą kocha, przybiera inną zaobserwowaną lub narzuconą formę męskiego zachowania, zmienia się, przepoczwarza. Najpierw chce być śmieszkiem i duszą towarzystwa, potem kujonem i inteligentem, następnie brutalem łobuzem, dalej desperatem materialistą próbującym kupić coś nie do kupienia (oj są na tym świecie rzeczy jak śpiewał Stanisław Soyka), wreszcie gburem stawiającym na chamski podryw. A i tak sukces osiągnie dopiero gdy pozostanie sobą - chłopcem z psem. Wiem, że „pozostawanie sobą” brzmi fatalnie i kojarzy się z najbardziej rakotwórczym coachingiem, jednak o ile rada ta bywa ogłupiająca dla głodnych sukcesu absolwentów, tak dla dojrzewającej młodzieży wydaje się całkiem mądra i przydatna. 


Podoba mi się oszczędny styl pisania Nilssona (i oczywiście tłumaczenia Marty Rey-Radlińskiej) – na ponad 60 stronach z 1,5-wersową interlinią i jeszcze ilustracjami Pii Lindenbaum, opowiedział ważną historię, zręcznie przedstawił bohaterów, wprowadził jeden charakterystyczny atrybut (okrągły kamień z Danii!). Znalazł miejsce i na fabułę, i na szczyptę poezji. Wydaje mi się, że nauka, którą mogą wynieść z książki Nilssona dorastający chłopcy jest nie do przecenienia. I z pewnością chętnie podsunę ją mojemu synkowi, kiedy będzie już trochę starszy.

Per Nilsson napisał o Milenie i Dawidzie jeszcze trzy książki. Tytuły dwóch z nich po angielsku brzmią intrygująco: „Forever Milena: a little story about a boy who knows how long love lasts” i „Never again Milena: a little story about a boy who got tired of this with love”. Wydawnictwo Zakamarki będzie je wydawać. Z pewnością warto czekać.

/BW/

Zakochałem się w Milenie
tekst: Per Nilsson
ilustracje: Pija Lindenbaum
Zakamarki
Share:

0 komentarze:

Prześlij komentarz

Chcesz coś dodać? Śmiało!