W przypadku Ariola ciężko jest oceniać kolejne tomy w
kategoriach lepszy bądź gorszy. Za każdym razem dostajemy bowiem to, do czego -
jako fani i wierni czytelnicy - jesteśmy przyzwyczajeni czyli zbiór krótkich
historyjek utrzymanych w zróżnicowanym klimacie. Przede wszystkim
humorystycznym, ale nie tylko. Jest tutaj mnóstwo celnych, życiowych obserwacji
z kategorii "dające do myślenia". Choćby "Ariol broni świętego
Mikołaja", w którym osiołek pomaga zachować pracę mężczyźnie, który w galerii
handlowej rozdaje ulotki w przebraniu Mikołaja, albo jakże wymowny
"Przytulas", w którym prztyczka w nos dostają zarówno zabiegani
dorośli, jak i przyzwyczajone do konsumpcji dzieci.
Piąty wydany w Polsce tom ma w tytule pytanie. Odpowiedź na
nie jest jednak całkiem łatwa dla tych, którzy czytali poprzednie części komiksu
Guiberta i Boutavanta. Mucha Scysja to zakochana w
Ariolu prymuska, którą wszyscy traktują z lekceważeniem. Taki żeński
odpowiednik mikołajkowego Annaniasza. Tym razem dostajemy większą ilość
informacji o tej dziewczynce, zaglądamy nawet do jej pokoju (na ścianie ma
plakat z osiołkiem idącym po pustyni!). Scysja pojawia się w dwóch historyjkach
- "Jeszcze jeden referat" opowiada o przygotowywaniu przez nią
wspólnie z Ariolem i Ramonem referacie. Oczywiście prymuska zgadza się pomóc
ponieważ chce się zbliżyć do Ariola. W tej historii Scysja nie wychodzi jednak
poza znany z poprzednich części wizerunek. Inaczej jest w wieńczącym tom "Dzięki,
Scysjo", z którego dowiadujemy się że ojciec muchy to miejscowy okulista,
który bada Ariola i właśnie w związku z kontrolną wizytą osiołek ma do swojej
koleżanki mało etyczną prośbę...
Co poza tym? Tradycyjnie już znajdujemy kilka historyjek ze
wspólnego pobytu Ramona i Ariola nad morzem u dziadków (lekko slapstikowe "Wszystko
gra", "Ramono i słowopoli", "Dzień targowy w
Nibyzdrojach") i kilka o ich wspólnych wygłupach w czasie szkolnym ("W lesie Kukuła", "Tatuaż na
uchu", "Po deszczu przychodzi pogoda"). Do lubianych przez nas
opowiastek osnutych wokół podróży samochodem z rodzicami dołącza zabawna "Zagadka".
Jest też "Rika", gdzie Ariol spotyka swoją dawną, młodą i atrakcyjną,
nianię i przeżywa pierwszą, może jeszcze w pełni nie uświadomioną, fascynację
kobietą.
Na koniec dwa szczegóły zauważone w tłumaczeniu. Pierwszy: Tomasz
Swoboda wykorzystał w jednym z dialogów modne ostatnio słowo "dzban"
(wybrane młodzieżowym słowem roku 2018). Drugi: Ariol znajduje w cienistym
lesie pod paprociami grzyby, które ojciec Ramona nazywa kaniami. Kanie jednak
rosną raczej w słonecznych miejscach, na łąkach na przykład. Ciekawe jaki gatunek grzyba
pojawił się we francuskim oryginale? Kania to również grzyb bardzo często
mylony ze śmiertelnie trującym muchomorem sromotnikowym.
/BW/
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Chcesz coś dodać? Śmiało!