Drugi zbiorczy album o perypetiach dorastającej dziewczynki
o imieniu Lou składa się z trzech części: "Sielanka", "Laserowy
ninja" i "Szałas" (wydawnictwo Egmont). Tom pierwszy pt. "Codziennik" (składający
się jeszcze z "Na końcu świata" i ""Cmentarzyska autobusów"),
fabularnie uznałem za najciekawszy z wydanych w egmontowskiej serii
"Komiksy są super". Ostrzyłem więc sobie zęby na drugą odsłonę. I
troszkę się zawiodłem. Ale tylko troszkę.
Julien Neel przedstawia dalsze losy znanych bohaterów: matki
Lou będącej autorką literatury s-f, jej partnera Ryśka, Tristana i Pawła czyli dwóch
chłopców, z którymi Lou ma bliższe relacje, jej koleżanek (Miny, Kariny i
Marysi-Emilii), zrzędliwej babci z Sopoćkowa i dawnego amanta mamy Lou, małomiasteczkowego
lekarza Klemensa Firfelińskiego. Chyba trochę brakowało mi świeżej krwi, nowych
(nawet drugoplanowych) bohaterów, bo ci których znamy "okopują" się
na swoich pozycjach (z wyjątkiem Firfelińskiego, który przechodzi przemianę
duchową i fizyczną).
Mogłoby się wydawać, że w trzech częściach tomu drugiego
dostaniemy chronologiczny przebieg wydarzeń. Tak jednak nie jest przez co
trudno połapać się ile w zasadzie lat ma Lou. W "Codzienniku" miała
11, w ostatnim (jeszcze u nas nie wydanym) ma mieć 18. Wciąż jest małą dziewczynką
czy dojrzewającą kobietą? "Sielanka" i "Laserowy ninja"
ukazały się kolejno w 2007 i 2009 roku, ale "Szałas" to już pozycja
dużo późniejsza, z roku 2016. W międzyczasie (w 2012) ukazała się
"Struktura kryształu" (zapowiadana przez Egmont na grudzień jako tom
trzeci, pewnie będzie zawierać wydany w 2018 zeszyt ósmy "En route vers de nouvelles aventures").
Nie wiem skąd taka decyzja wydawcy? Może chciał połączyć w jednym wydawnictwie
dwie wakacyjne części?
Rzeczywiście "Sielanka" i "Szałas" to
albumy trochę do siebie podobne. Oba dzieją się w czasie beztroskich wakacji
(nad morzem w posiadłości rodziców Marysi-Emilii i w Sopoćkowie). W tle
opowieści z okresu dojrzewaniu i o pierwszych uczuciach (jakkolwiek brzmi to
niczym reklama słabej powieści dla nastolatek). Słabe to wcale nie jest -
przeciwnie, dobrze się czyta, scenki są interesująco napisane. Niezbyt ciekawie
zakończony (zawieszony?) został wątek
mamy Lou i Ryśka, a przecież ich wspólne tournee po księgarniach w ramach
promocji książki to jeden z fajniejszych wątków albumu. W "Laserowym ninji"
głównym tematem są narodziny dziecka z problemami mieszkaniowymi w tle.
Kolorystyka jest dosyć landrynkowa, chociaż do tego można
się przyzwyczaić. Niekiedy Neel świadomie zaciera kontury, chętnie też stosuje
duże, nawet całostronicowe plansze pełne szczegółów. Trochę drażni mnie w tym
komiksie, że czcionka raz jest większa, a raz mniejsza. Szczególnie kiedy autor
wciska na stronę dużo mniejszych kadrów.
Mimo tych kilku uwag nadal jest to dobry, obyczajowy komiks
dla nastolatków. Zarówno tych młodszych, jak i starszych.
/BW/
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Chcesz coś dodać? Śmiało!