Jak to dobrze, że istnieje Albert... Trudno mi wskazać drugiego bohatera w wieku przedszkolnym, którego przygody byłyby opisane za pomocą tak prostych słów i jednocześnie niosłyby tak głębokie i zmuszające do myślenia treści. Nawet ilustracje stworzone przez autorkę są z jednej strony czytelne dla każdego, ale jednocześnie posiadają indywidualny rysunkowo-kolażowy sznyt. Pamiętam wrażenie jakie wywarł na mnie „Albert i potwór”, książka pokazująca jak rodzi się w człowieku zło, albo „Czy jesteś tchórzem Albercie?”, w którym chłopiec postanawia, że będzie pacyfistą i nigdy nie weźmie udziału w bójce. Sytuacje, za pomocą których autorka prezentuje te, niełatwe przecież, problemy są jednak tak pomysłowe i bezpretensjonalne, że wypada tylko napisać: chapeau bas. Ale seria Gunilli Bergström nie porusza tylko problemów pierwszej wagi. Są części traktujące o najzwyklejszych elementach naszej codzienności. Przynajmniej pozornie. Bo tak naprawdę trudno wskazać w życiu przedszkolaka czytelną granicę między tym, co pierwszej wagi, a tym co najzwyklejsze...
/BW/
Wiąż, ile chcesz, Albercie
tekst i ilustracje: Gunilla Bergström
Zakamarki
0 komentarze:
Prześlij komentarz
Chcesz coś dodać? Śmiało!